Informacje

  • Wszystkie kilometry: 8003.74 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 18d 08h 07m
  • Prędkość średnia: 18.13 km/h
  • Suma w górę: 60 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Savil.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:514.85 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:02
Średnia prędkość:19.78 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:17.75 km i 0h 53m
Więcej statystyk
Wtorek, 20 listopada 2012 Kategoria praca

Praca, wymiana, mama.

Ola potrzebowała kogoś do pomocy do pakowania katalogów. Może być, jeśli płacą.
Praca nudna jak sto pięćdziesiąt, na szczęście byłam dość niewyspana, więc siedziałam sobie taka otępiała i pakowałam. Pałętała się w biurze piłka do siadania, więc postanowiłam skorzystać, bo to ponoć zdrowe i dobre dla pleców. Tak niewygodne, że musiało być zdrowe ;)

Widok z przeszklonych okien był imponujący [aaale fajny korek! :D], zdjęcie wrzucę po odebraniu zostawionego aparatu.

Siedzę, pakuję te katalogi, ktoś przechodzi:
- O, świstak zawija w sreberka. Katalogi są wyliczone, czy mogę sobie jeden wziąć?
- Nie wiem, jestem świstakiem, świstaki nie myślą.
;)

Komputerowiec gania i rozwiązuje różne problemy. Ktoś go szuka.
- Siedzisz u siebie?
- Wszędzie siedzę. Ale staram się siedzieć na wyższych stanowiskach.


Potem pojechałam spotkać się na kolejną wymianę. Tym razem za niepotrzebne puszki do pudru i gąbkę do podkładu dostałam świetną bluzkę imprezową. Chrzest bojowy już przeszła, zdaje egzamin :3
  • DST 19.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 19.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 listopada 2012 Kategoria oficjalnie

Spotkanie z pełnomocnikiem

  • DST 27.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 listopada 2012 Kategoria oficjalnie

Spotanie z pełnomocnikiem

  • DST 27.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 listopada 2012 Kategoria dom, wwsi

lew, dom

  • DST 30.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 listopada 2012

lew, złote

  • DST 11.60km
  • Czas 00:36
  • VAVG 19.33km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 listopada 2012 Kategoria wwsi

lew

  • DST 10.00km
  • Czas 00:30
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 listopada 2012 Kategoria zakupy

Zakupy

Nic szczególnego. Za to jaką mam teraz ładną roczną sumę kilometrów ^.^
  • DST 2.55km
  • Czas 00:07
  • VAVG 21.86km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 listopada 2012 Kategoria rowerowanie

NR Andriej wrócił

Było wesoło, ale poczekajcie do poniedziałku, bo mam urwanie głowy.

Edit: Już jestem, uzupełniam wpisy :)

Adrian rzucił na stronie NR informację o powrocie Andrieja z dalekich krajów. Nie miałam pojęcia kto zacz, więc postanowiłam przywitać wraz z resztą :)
Spotkanie o 20:15, 20:30 ruszamy na Okęcie, żeby zdążyć.
Wyszłam jak zwykle na ostatnią chwilę, gnam z wywieszonym językiem i mam nadzieję nie spóźnić się. Już od Marszałkowskiej wypatruję peletonu, bo a nuż ruszyli chwilkę wczesniej i będę musiała dołączać na trasie. Ale nie, nie jadą.

Docieram pod Metro. Towarzystwo dopiero zaczyna rozwijać flagę do ozdobienia. Ania została rozebrana z bluzy, bo miała idealnej wielkości logo NR do odrysowania :)
Przedszkole dla dużych dzieci © Savil

Niestety na reszcie ubrań już takiego logo nie miała, więc rozbieranie jej na bluzie się skończyło ;)

Rysujemy wszyscy na raz, kto się tylko dopchał. Szybciej i weselej :)
Gdzie kucharek sześć © Savil


Logo jest, teraz podpisy. Żeby Andriej po ochłonięciu z wrażeń wiedział kto go witał i tęsknił ;)
Ślęczymy i piszemy © Savil


I ruszyliśmy z dość potężnym opóźnieniem na lotnisko. Na miejscu okazało się, że Okęcie nie ma stojaków rowerowych. Pokrążyliśmy chwilę niepewnie, aż Grzesiek nonszalancko wjechał dośrodka. Upewnilismy się, że nikt do niego nie strzela i weszlismy również. Ochrona patrzyła trochę zdziwiona jak wprowadziliśmy rowery i ustaliwiśmy je w kącie. Ale że nie zawadzały, a i my zachowywaliśmy się poważn... no w każdym razie też nie przeszkadzaliśmy, to nas postanowili ignorować :)
Okęcie nie ma stojaków © Savil


Adrian przećwiczył rozkładanie flagi i mogliśmy spokojnie czekać na bohatera wieczoru. I o to jest!
Andriej wychodzi © Savil


Powitany entuzjazmem, oklaskami i wspomnianą flagą.
Mischievous Adrian © Savil

Powitanie flagą © Savil

Czeeeeść Andriej! © Savil


Od tego entuzjazmu aż zrobiło się małe zbiegowisko, ludzie dookoła chcieli wiedzieć "Kto to jest?". Niestety Adrianowi [który odpowiedział] zabrakło refleksu i nie powiedział niczego w stylu "Znany podróżnik Andriej, który właśnie wrócił z kilkumiesięcznej wyprawy rowerowej do Kirgistanu". A tak było blisko zrobienia z Andrieja celebryty ;) Oh well, nex time, Gadget ;)

Witanie chlebem i solą odbyło się obustronnie. Strona witająca napoiła gościa herbatą. Wbrew minie Ani herbata nie była trefna ;)
Co on pije? © Savil


Strona witana nakarmiła nas słonym cementem. Upierał się co prawda, że to ichniejszy suszony ser. Ale jeśli coś wygląda jak cement, smakuje jak cement i nawet w dotyku jest jak cement, to co to może być? Ale posłusznie zjedliśmy. Jak dotychczas nikomu nie zaszkodziło ;)

My, normalni? No gdzie?


Po powitaniu pojechaliśmy do pubu Jak-Mu-Tam przy Morskim Oku i wysłuchaliśmy ciekawostek z wyprawy o odkopywaniu przełęczy ze śniegu i o grze konnej w jakby piłkę martwą kozą. Tak, dobrze przeczytaliście. Jeśli wydębię szczegóły od Andrieja, opiszę.

Disclaimer: Wszystkie zdjęcia w tym spisie zostały zrobione przez Anię albo Dareiosa. Ja jak ostatnia sklerotyczka zapomniałam wziąć aparat :(
  • DST 37.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 listopada 2012 Kategoria rowerowanie, zakupy

Okrężne zakupy, Fusy i głupie pytanie.

Najpierw potrzebowałam chleba, czegoś do chleba i kilometrów. Pojechałam do sklepu przy Jerozolimskich przez Grzybowską. Rowerzyści po drodze byli, przypięte rowery też, górą nasi :)

Potem po 20 umówiłam się w Samych Fusach ze znajomym. Chciał wiedzieć, po której po mnie przyjechać. Poinformowałam go, że przyjadę sama rowerem, bo potrzebuję kilometrów, a samochód to żadna frajda. Jeszcze gdyby jaka śnieżyca była czy co, to rozumiem, ale przy tak pięknej pogodzie?

Ulica Nowomiejska. Szukam miejsca do przypięcia roweru. Ha! Wąskie uliczki, żadnych znaków, że o stojakach nie wspomnę... Znalazłam wreszcie przy rynku latarnię ze zwężeniem wyżej. Po lekkim uniesieniu przodu dało się objąć ramę i latarnię U-lockiem. Dobrze, że mam LS4, mniejszy by nie złapał.
Chcę wyłączyć tylną lampkę.


Oho, myślę sobie, głupia bateria. Zwykle wożę zapasowe, ale tym razem nie naładowałam, bo przecież niedawno zmieniałam.... w przedniej lampce. A to jest przecież tylna. Bdzia. :/
Gdzie na Starówce kupię baterie po 20? Przepytałam masę ludzi, złaziłam pół okolicy, nie ma. Wreszcie policjanci [dla odmiany ktoś lokalny] skierowali mnie do Carrefoura przy placu. Tam były.

W Samych Fusach była herbata z pomarańczą i konfiturą wiśniową. Byłam pewna, że podadzą ją jak to się dawniej robiło - herbata w naczyniu plus konfitura na spodeczku. A tu zonk - wszystko razem w wielkiej szklance o.0

Naklejka reklamująca gramofony. Ciekawa jestem z kiedy pochodzi :) Zdjęcie robiłam krzywo, żeby flesz odbił się obok, a nie w psie.

His master's voice © Savil


Generalnie uważam, że nie ma głupich pytań, za to jakie pytanie, taka odpowiedź.
- A jeśli stanę na torach i złapię się rękami trakcji, to czy pojadę jak tramwaj?
- Tak, jeśli będziesz mieć w sobie motorniczego. :D

Natomiast wspomnianemu znajomemu jednak udało się zadać mi głupie pytanie:
- Czy zimą podwieszasz rower?
- ?
- No, bo rower nie powinien przez zimę stać na kołach.
- ?!
- A co z nim robisz? ...no tak, ty po prostu jeździsz.
No pewnie, że jeżdżę, a co mam robić? :)
  • DST 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 listopada 2012 Kategoria dom

Rodzice, ciepło!

Tak cudownie ciepło było, że aż się chciało jechać :) Pamiętając o adekwatności ubioru do temperatury [żadnej kurtki do 10'C] pojechałam w koszulce rowerowej i koszuli. Już zdążyłam się stęsknić za jazdą z gołą głową i bez rękawiczek :)

Rowerzystów mnóstwo, chyba wiosnę poczuli ;)

Przyjechawszy podzieliłam się z mamą zachwytem nad pogodą nadmieniając, że życzyłabym sobie taką do końca listopada. Mama odpowiedziała, że wraz z siostrą ustaliły koniec takiej pogody na marzec. Postanowiłam zgodzić się z powyższym. Zastanawiamy się teraz jak wyniki demokratycznego głosowania przekazać Matce Naturze ;)

W domu znów wesoła głupawka, czyli scrabble i zastanawianie się, czy dane słowo istnieje, czy tylko my tak mówimy, albo byśmy chcieli ;)
Mama przed grą chciała pójść do łazienki. To niech wylosuje literę, może nie będzie pierwsza i ktoś zacznie myśleć. [kolejność rozpoczęcia ustalamy losując literę. Kto ma najbliższą początkowi alfabetu, zaczyna.]
Mama losuje: O.
Dobra nasza, pewnie pierwsza nie będzie. Ta, jasne. Ja losuję: Z. Tata: Y. XD

Na obiad były dobre rzeczy - canneloni. To takie duże rurki makaronowe [wyglądające jak pcv ;)] nadziewane tym samym, co lasagne. Komisyjnie stwierdziliśmy, że smakują też zupełnie jak lasagne, tylko łatwiej się je. Ale trudniej robi, więc pewnie zostaniemy przy lasagne.

Jechałam i wracałam jakoś dziwnie, bo nie dość, że rozkopali mi Górczewską/Lazurową, to jeszcze teraz remontują Powstańców Śląskich XD Taaaki korek był! Ja nie wiem dokąd oni wszyscy jadą w niedzielę koło południa o.0
  • DST 25.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 19.74km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl