Informacje

  • Wszystkie kilometry: 8003.74 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 18d 08h 07m
  • Prędkość średnia: 18.13 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Savil.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

zakupy

Dystans całkowity:948.37 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:48:42
Średnia prędkość:19.47 km/h
Maksymalna prędkość:43.00 km/h
Liczba aktywności:70
Średnio na aktywność:13.55 km i 0h 41m
Więcej statystyk
Czwartek, 6 czerwca 2013 Kategoria zakupy

Recenzja lampek Energizera

Lampki Energizer, tylna i przednia.

Przednia:
Zalety:
-świeci całkiem porządnie
-jest wodo- i częściowo mrozo-odporna [aczkolwiek nie badałam jej przy temperaturach niższych niż -3'C]
-łatwo zamontować mocowanie, nie wymaga narzędzi
-częściowo wstrząsoodporna [spadła mi parę razy i żyje]
-trzy tryby świecenia: ciągły, mruganie, duża dioda świeci, a małe po bokach mrugają

Wady:
-potrzebuje 3 baterii AAA, przez co trzeba zużywać więcej niż standardowe dwie baterie/akumulatorki i wozić odpowiednio większy zapas. W przypadku akumulatorków trzeba ich mieć 6, zamiast 4.
-nie sygnalizuje zużycia baterii [np świecąc coraz słabiej]. Po prosu za którymś razem się nie włącza, albo nagle przestaje świecić.

Tylna:
Zalety:
-długo wytrzymuje, rzadko trzeba zmieniać baterie
-dwie baterie AAA
-świeci całkiem porządnie
-jest wodo- i częściowo mrozo-odporna [aczkolwiek nie badałam jej przy temperaturach niższych niż -3'C]
-częściowo wstrząsoodporna [spadłą mi parę razy i żyje]
-dwa tryby świecenia: ciągły i stały. W zupełności wystarcza, a nie trzeba przeklikiwać się przez wiele niepotrzebnych

Wady:
-zamontowanie jej wymaga dużej siły rąk do naciągnięcia gumki [wada jednorazowa]
-trudno jest wyregulować kąt świecenia, ma dwa do wyboru, wybierane przy mocowaniu


Cechy obu: po kilkunastu sekundach od włączenia i wybrania trybu świecenia lampka uznaje, że dostaliśmy czego chcemy i wchodzi w stan „włączona”. To znaczy, że od wtedy jedno naciśnięcie przycisku ją wyłącza i nie trzeba przeklikiwać się przez pozostałe tryby świecenia.
  • DST 7.00km
  • Czas 00:21
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 3 czerwca 2013 Kategoria zakupy

Nic takiego

  • DST 6.00km
  • Czas 00:18
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 maja 2013 Kategoria zakupy

DZiewczyna z Mazovii

Jadę Towarową, zrównuję się na światłach z jakąś dziewczyną w koszulce Mazovii. I tak jedziemy, raz ona szybciej, raz ja. Potem ona odbiła do JP2.

Dojechałam do Arkadii, idę się przypiąć, widzę ją, też w tym celu. Uśmiechamy się do siebie, przypinamy rowery i rozchodzimy się do swoich spraw.

Wychodzę z Arkadii, zaczyna kropić. Takimi grubymi kroplami, sugerującymi "oj, jak zaraz się rozpadam...!". Jak najszybciej montuję zakupy do roweru, oprócz mnie pakuje się jeszcze jedna dziewczyna - właśnie ta :) Zamieniłyśmy parę słów o deszczu, zabezpieczaniu się przed nim i temperaturze i niestety uciekłyśmy obie bez dłuższej pogawędki, bo niebo bardzo już przeciekało.

Dojeżdżam, pada coraz bardziej, wbiegam pod daszek, szukając klucza, i jak deszcz chlusnął! Ledwo się z rowerem wtarabaniłam do środka.
A potem tam lało, a ja schłam.
  • DST 31.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.67km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 maja 2013 Kategoria zakupy

Cylon cargo raz jeszcze - statywy

Tak jak obiecałam, wklejam zdjęcia z kupowania statywów do mikrofonów.
Sam zakup był z resztą również zabawny, bo poszłam do ekspedientki przeczytać jej z kartki co chcę, a raczej po co zostałam wysłana ;) Pani natomiast była od kasy, na szczegółach sprzętu się nie znała. Ja również.

Ona wezwała kolegę od obsługi klienta, ja zadzwoniłam do zlecającej siły fachowej i dałam panu telefon, po czym razem z ekspedientką stałyśmy i uśmiechałyśmy się do siebie z głupimi minami, kiedy panowie konwersowali o jakichś mądrych rzeczach ;)





Zbliżenie na montaż. Wszystko się trzymało i dojechało jak należy :)

  • DST 6.00km
  • Czas 00:18
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 maja 2013 Kategoria zakupy

Parking pod Arkadią

Tak mi Czarny ten parking rowerowy zareklamował, że postanowiłam sprawdzić. Zwłaszcza, że deszcz padał i perspektywa zostawienia roweru na owym nie wydawała mi się kusząca. Rowerowi również nie.

Wjechanie na parking było stosunkowo proste - jechałam od JP2, po Arkadyjskiej stronie. Była zawrotka, był zjazd, wjechałam sobie na parking. Tiaaa...
Koniec żartów panowie, zaczynają się schody. Nie prawdziwe, na szczęście [progi zwalniające owszem, ale nie po to jestem rowerem, żeby jechać przez próg].

Gdzie ten parking? Czarny mówił, że pod wejściem do Carrefoura. Ale gdzie to wejście? Nie mam problemów z orientacją w terenie [północ, południe, gdzie dom i tak dalej], ale kiedy nie widzę nieba, a miejsce zwiedzam po raz pierwszy, sprawy się komplikują. Takoż i skomplikowały się tym razem.

Koniec języka za przewodnika, zdybałam jakiegoś ochroniarza i wypytałam. Powiedział, że na strzeżonym parkingu, prosto i w lewo. Na szczęście strzałki na strzeżony były. Dojechałam na ów, rozejrzałam się, znalazłam budkę ochrony i koło niej stojaki, wreszcie! Wyrwikółka niestety, ale zawsze. Podbiegłam do czegoś w stylu prześwitu, wyjrzeć na świat i zorientować podziemia. Okazało się, że miejsce wychodzi na yyy... przedłużenie Inflanckiej na północ? I jest blisko wjazdu. Pokrzepiona tym faktem i zapamiętawszy współrzędne [D28] poszłam po inspiracje na obiad.

I to była ta prosta część, razem z zakupami. Potem mianowicie trzeba się było wydostać.
Jak w dowcipie:
- No, to połowę drogi mamy za sobą.
- Połowę?! Przyjechaliśmy do Warszawy ze Szczecina!
- Ale jeszcze nie zaparkowaliśmy.

O ile z parkowaniem problemów nie mam, o tyle przyznaję uczciwie, wyjechanie z parkingu podziemnego w Arkadii mnie przerosło. Po chwili krążenia po tabliczkach [wyjazd prosto, w lewo, w prawo, prosto, w prawo, ojej, chyba już tu byłaś, to teraz w lewo...] znalazłam coś o nazwie "wyjazd" prowadzące podejrzaną nawierzchnią w dół. Ale ja w górę chcę, na ziemię!

Pokrążyłam jeszcze trochę, niczego sensowniejszego nie znalazłam i trafiłam w okolice pierwszego wjazdu. Dobra nasza, rozpoznany teren! Poczekałam aż samochody się skończą i jak ostatnia lama uciekłam tamtędy. Przynajmniej deszcz już się wypadał. :)

Jeśli ktoś ma jakieś dobre rady z serii "wyjazd z parkingu Arkadii dla opornych", chętnie przyjmę ;)
  • DST 7.00km
  • Czas 00:21
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 maja 2013 Kategoria zakupy

Kalambury supermarketowe

Zakupy w Arkadii. Miało padać, ale udało mi się wstrzelić w bezdeszczowe okienko.
Przyjechałam zaparkowałam [starając się pod dachem na wypadek zapowiadanego deszczu] i weszłam, udając się od razu w kierunku sklepu.

A tu podjeżdża do mnie postać na segway'u i w kasku. Czarny, za ochronę robi. Obśmiałam wyposażenie, poplotkowaliśmy trochę i udałam się na zakupy. :)
W ramach owego plotkowania poinformował mnie o strzeżonym, podziemnym parkingu rowerowym. Postanowiłam zatem wypróbować go następnym razem.

W dziale kosmetycznym jakaś Azjatka [ale całkiem wysoka] łamanym nie-wiadomo-jakim pytała mnie, czy to, co trzyma w ręku, to szampon i jaki? Po polsku nie, po angielsku nie...
Wytłumaczyłam jej na migi, że to akurat żel do ciała, po czym znalazłam taki szampon, jakiego potrzebowała.

Dziesięcioletnia wprawa w kalamburach przydała się w życiu :D

Niestety deszcz się odwlókł, ale nie uciekł i powitał mnie serdecznie przy wyjściu. Peleryna na grzbiet, duża siatka Carrefourowa na koszyk, z przodu pelerynę zarzucić na koszyk i przyczepić klipsem biurowym... Dojechałam prawie sucha, koszyk suchy w całości :)



Dzisiejsze święto bardzo mi się podoba, jest bliskie mojej pragmatycznej naturze.
"Weźmy wprowadźmy jakieś święto między 1 a 3 maja, bo i tak nikt flagi nie zdejmuje, a formalnie trzeba." :D

  • DST 6.00km
  • Czas 00:18
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 lutego 2013 Kategoria dom, zakupy

Dom

W Lidlu po 21 można kupić świeży, chrupiący chleb :)
  • DST 31.00km
  • Czas 01:33
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 lutego 2013 Kategoria zakupy

Biedronka

  • DST 2.70km
  • Czas 00:08
  • VAVG 20.25km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 stycznia 2013 Kategoria zakupy

Sami sobie wydepczemy.

No przecież wszyscy wiedzą, że barierka przy schodach jest miejscem parkingowym dla rowerów. Co to ma znaczyć, że nie odśnieżone?
Kołami wydeptaliśmy sobie miejsce, jak widać.
Czyli kolejne pojawienie się krasnoludków z taczkami ;)

Wydeptaliśmy sobie miejsce :) © Savil
  • DST 7.00km
  • Czas 00:21
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 stycznia 2013 Kategoria dom, zakupy

Bacia wie lepiej i jak uniknąć kompromitacji.

Przyjechałam do domu, śnieg wszędzie, breja na drogach i w ogóle ble.
Od czasu ostatniego odśnieżania już napadało tego białego świństwa, więc przed wprowadzeniem roweru do garażu chwyciłam za szuflę, żeby sobie chociaż drogę odśnieżyć. I tyle zdążyłam, zanim babcia mnie stanowczo nie przywołała na zupę, bo przecież zmarzłam.
Dojechałam rozgrzana, ciepłe ręce, ciepła reszta, teraz też się ruszam, ale nie, babcia wie lepiej.
Większość babć wie lepiej, kiedy wnuki sa głodne [zawsze]. Ale ze mną to akurat prawda ;) Moja babcia natomiast [kochana i w ogóle] wie lepiej, że ja na rowerze marznę, bo przecież mróz jest.

Wróciłam do siebie na chwilę, wprowadzam rower... obciera. Przód. Bdzia.
Jojek mi na szczęście pokazał gdzie i w którą stronę kręcić, żeby hamulec odbijał. Za mocno trzyma, dokręcić mocniej? Dziwnym mi się to wydawało, ale po wytłumaczeniu, że mocniejsze dokręcenie śruby powoduje silniejszą moc odciągającą - ok.

Z zegarkiem w ręku - spędziłam nad tymi przeklętymi hamulcami pół godziny. A one albo jeden nie odbija, albo drugi [w zależności od kręcenia], albo oba tak samo i trą po trochu. A jeszcze światło kiepskie, bo najpierw na klatce schodowej, a potem w siebie w korytarzu skanibalizowałam żarówkę od innej lampy, bo ta akurat się przepaliła.
Już chciałam rozpaczliwie miauczeć w świat, że "zepsułam, pomóżcie! T_T"... Ale coś mi zaświtało, ten pręt nie był aż tak wygięty chyba... Za pomocą dostępnych kończyn podniosłam przednie koło, zakręciłam nim i z bliska obejrzałam/osłuchałam obcieranie...
Błotnik.

Zwracam honor biednym hamulcom... Tak oto udało mi się nie skompromitować awarią i samodzielnie wszystko naprawić. Rower działa. ^^


Na klatce schodowej mieszka rowerzystka. Dla sąsiadów to wbrew pozorom dobrze. Co prawda od roweru klatka jest regularnie ubłocona jak nieboskie stworzenie [pewnie dlatego, że jest nieboskim stworzeniem. Bogów i bogiń mamy wiele, ale żadne z nich jako żywo klatek schodowych nie budowało. Boskie zatem nie są.], za to rowerzystka ma w sobie jakąś przyzwoitość międzyludzką [bo gdzie ma sumienie, to sama zapomniała] i regularnie gania tam ze szmatą. Po wspomnianej klatce znaczy się. Także sumarycznie jest czyściej niż na innych klatkach, które nie mają rowerów, za to mają mnóstwo ośnieżonych butów.

Miotełka pierwszej potrzeby © Savil

Różne rzeczy się ze sobą wozi, można i miotełkę...
  • DST 40.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl