Informacje

  • Wszystkie kilometry: 8003.74 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 18d 08h 07m
  • Prędkość średnia: 18.13 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Savil.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2012

Dystans całkowity:358.04 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:17:24
Średnia prędkość:19.86 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:19.89 km i 1h 01m
Więcej statystyk
Środa, 26 grudnia 2012 Kategoria dom

Powrót, wyjazd, zakończenie sezonu

  • DST 13.00km
  • Czas 00:38
  • VAVG 20.53km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 grudnia 2012 Kategoria dom

Uszka, pierogi, piernik, Sol Invictus!

Lepię, gotuję, piekę i sprzątam - trzeba uczcić powrót słońca :)
  • DST 12.50km
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 grudnia 2012 Kategoria Masa, zakupy

zakupy i Przedmasówka

niedoczas
  • DST 17.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 20.40km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 grudnia 2012 Kategoria dom

cdn

  • DST 25.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 18.99km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 17 grudnia 2012

Śnieżyca! Wyścig z autobusem i tryb odkrywcy polarnego

Droga na Młociny była całkiem przyjemna - ciepło, sucho, nawet tak bardzo nie wiało. Tylko ślisko było solidnie, więc wykonawszy parę testowych hamowań awaryjnych w kontrolowanych warunkach uznałam, że jadę wolno i ostrożnie, bo hamować nie chcę. Wmeldowanie się komuś w zderzak to nie jest to, co planuję osiągnąć.

Wyszedł mi spontaniczny wyścig z autobusem 167. Z Bitwy Warszawskiej na pętlę Chomiczówka ja jadę szybciej :D I to uwzględniając ostrożność i śliskość.
Stoję za nim na czerwonym świetle [później wyprzedzę], jakaś starsza pani podchodzi do drzwi, przez tylną szybę widzi mnie, podchodzi do szyby i paczy z niedowierzaniem. Uśmiechnęłam się do niej :)

A potem nadeszła droga powrotna.
Wychodzę z bloku - biało. Biało na dole, biało z góry, biało wszędzie. Chodnik nie do odróżnienia od trawnika. Ubrałam się na szczurka [kaptur ściągnięty tak, że tylko nos wystaje]. Trochę przesadzam, bo twarz miałam jednak odsłoniętą, ale góra kaptura zachodziła mi na oczy, bo wiatr musiał mi oczywiście wiać w twarz, co przy gęstym i intensywnym śniegu ogranicza nieco widoczność. Śnieg na twarzy przeżyję, śnieg na ustach i w nosie też, ale śnieg w oczach to już lekka przesada.

Wzdłuż Kasprowicza jest DDR. Próbuję nią jechać. Pamiętam, że jest od strony budynków, a tuż za barierką. Zatem jadąc metr od barierki jadę ścieżką? Chyba tak, nie wiem. Nie widzę.

Skręt w Conrada, zjeżdżam na jezdnię, bo jest trochę wyjeżdżona, może będzie łatwiej. No trochę łatwiej jest, to znaczy biała połać ma ciemniejsze paski wzdłuż, z deseniem w bieżnik. Jadę sobie zatem śladem koła samochodowego mając nadzieję, że jestem na jakimś pasie i to może właściwym. Śnieg cały czas w twarz. Postanowiłam eksperymentalnie zjechać na ścieżkę, wstydząc się trochę swojej prędkości [21 km/h].
Tia. Jadę... białym. Czymś. Czasami podłoże pod śniegiem jest bardziej pofałdowane, czasami mniej. Dedukuję, że większe pofałdowanie to trawnik, a mniejsze to DDR z częściowo udeptanym śniegiem. Ale wszystko to moje domysły, bo cały teren jest jednolicie biały. Śnieg nadal w twarz.

Było tak źle, że poważnie zastanawiałam się nad byciem ostatnią lamą i skorzystaniem z autobusu. Ale na przystanku okazało się, że na najbliższy czekałabym 20 min. Pfff, po tym czasie to ja już będę w połowie drogi.

Na szczęście mam tę ogromną zaletę, że potrafię włączyć sobie "tryb odkrywcy polarnego". Wymyśliłam to na nartach, kiedy warunki były fatalne, a ja chciałam jeździć. Uznałam, że jestem w kompletnej dziczy, niezbadanej jeszcze przez człowieka, nietkniętej stopą ni nartą. Na biegunie. Warunki zatem biegunowe, a ja dzielnie i samotnie odkrywam świat. Widoczność była taka, że świat odkrywać mogłam tylko samotnie. [3 m, widzę coś ciemniejszego - to drzewo czy tata? Rusza się, czyli chyba tata...] I bawiłam się świetnie :)

Koniec offtopa ;) Włączyłam sobie zatem ów tryb i jechałam, szpanując przed wszystkimi, a najbardziej przed sobą :) Postanowiłam trzymać się jezdni, bo samochodowymi śladami jechało się wygodniej niż kopnym śniegiem. Chyba, że ślad robił się podejrzanie błyszczący, wtedy natychmiast ostrożnie zjeżdżałam w śnieg, bo błyszczenie oznaczało lód.

Jazda po cudzych śladach miała jeszcze jedną zaletę - kiedy ślad nagle zygzakował, ja zwalniałam. Żeby samej nie zygzakować. Zakręty brałam z vmax = 13 km/h i była to słuszna prędkość. Po śladach widziałam, jak samochody wyrzucało na wirażach. Dlatego tak zwalniałam, dzięki czemu mnie prawie nie wyrzucało.
W sumie jechałam ulicą z prędkością 21 km/h, a ścieżką/chodnikiem/nie-mam-pojęcia-co-tam-jest-pod-śniegiem 17 km/h. Ścieżką jechałam Kasprowicza, kawałek Conrada, Prymasa i Bitwy do Szczęśliwickiej, resztę jezdnią.

Na szczęście jechało mi się bardzo bezpiecznie - w całym mieście spontanicznie zaczęła obowiązywać strefa Tempo 30.
Nieliczne auta wyprzedzały mnie bardzo szerokim łukiem i bardzo wolno. Niektóre natomiast wyprzedzałam ja, bo nie wiedziały co robić.

I tak oto wróciłam do domu bezpiecznie, częściowo sucho i prawie całkiem ciepło. Popatrzyłam na rower, przypięłam go pod blokiem i poszłam do domu po miotełkę. Wychodzę z miotełką - na siodełku już warstwa śniegu [wszędzie indziej też, ale z wcześniej]. Ustawiłam rower pod daszkiem przed wejściem, omiotłam na ile mogłam.

Teraz rower na gazetach obcieka na klatce, a ja przebrana w suche, domowe rzeczy popijam gorący rosołek i jest mi dobrze :)
Morsie, jeśli chcesz mnie gonić, to będziesz przynajmniej miał co ;)
  • DST 26.84km
  • Czas 01:30
  • VAVG 17.89km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 grudnia 2012 Kategoria wwsi

Waga w Biedronce

Biedronka ma dział warzyw tuż przy wejściu/wyjściu, a w dziale wagę kontrolną.
Ja z kolei mam ograniczenia wagi zawartości koszyka, bo mocowanie nie jest bardzo wytrzymałe. Wchodzę zatem do sklepu, ważę koszyk i wiem ile mogę kupić :) Po zrobieniu zakupów, jeśli mam wątpliwości, ważę go jeszcze raz. W przypadku zbytniego przekroczenia limitów wagowych coś małego a ciężkiego chowam do kieszeni. Chociaż raz już wracałam [na szczęście niecały kilometr] z butelką soku w garści, bo przesadziłam z wagą zakupów ;)
Taka waga kontrolna, dostępna przy wychodzeniu, to świetna rzecz :)
  • DST 21.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 21.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 grudnia 2012 Kategoria wwsi

Darmowe SPA od Matki Natury.

Darmowy zabieg SPA - akupunktura twarzy. Wykonywany naturalnymi narzędziami - igiełkami zmrożonej wody.
Innymi słowy: rower + grad. Czuję się piękna i odmłodzona ;)

Zaskakująco szybko mi się jechało - niby warunki fatalne, a dochodziłam do 30 km/h i ani trudne to nie było, ani nie czułam się niepewnie.

Pogoda taka, że będę musiała chyba odkopać gogle z dna szafy. Narty mają dużą zaletę rowerową - przyzwyczajają do zimna.

Ludzie dookoła i inni znajomi już tylko kiwają głową, widząc mnie jadącą radośnie przez zawieruchę.
O dziwo wcale źle nie było. Co prawda trochę grad padał w twarz, a potem trochę śnieg w całą mnie, ale still better than Twilight. Znaczy to wciąż lepsze niż deszcz, bo przynajmniej nie wsiąka w ubranie i wystarczy w większości strzepać.

Mam świetną, nową spódniczkę :) Jest cienka, ale nieprzewiewna [ciepło w pupę :)], szara i do kolan [grzeczna], bardzo obcisła [jednak nie do końca grzeczna] i elastyczna [da się pedałować]. Kosztowała jakieś 1,70 zł. Lubię wyprzedaże w ciuchlandach :)
  • DST 21.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 21.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 grudnia 2012 Kategoria wwsi

Zapędy wychowawcze.

Zapędy wychowawcze są moje. Bo skoro chcemy życzliwie i pokojowo koegzystować na drogach, to obowiązuje nas wzajemna uprzejmość.
A tu jedzie sobie kurier. Przeciska się przez korek, ja z resztą też. Kurier zaczął pyskówkę z niewinnym taksówkarzem. No to się poczułam:

- Kolego, zachowuj się! Róbmy dobre wrażenie jako rowerzyści!
- Jakbyś jeździła codziennie, to byś mogła robić wrażenie.
- Jeżdżę i robię!
- To może skończmy dyskusję. - i uciekł. Dekiel jeden.

Ale przynajmniej pokazałam, że rowerzyści są różni i tylko zdarzają się czarne owce, które sami próbujemy wychowywać.

Oprócz tego był jeszcze inny rowerzysta, już spokojniejszy. Jechał dużo dynamiczniej niż ja, ale doganiałam go na każdych światłach :D
  • DST 12.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 18.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 grudnia 2012 Kategoria oficjalnie

Spotkanie z pełnomocnikiem

niedoczas, spróbuję przysiąść po obżarstwie ;)
  • DST 7.00km
  • Czas 00:21
  • VAVG 20.00km/h
  • Temperatura -8.0°C
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 grudnia 2012

Koncert w urzędzie, próba

Zapowiadane 30 km :) Na razie uzupełniłam wpis o strychu Adriana i Towarową w kierunku Zawiszy.
Zwłaszcza Maratonka i Mors powinni przeczytać wpis o strychu :)

Nasz chór został zaproszony na śpiewanie do kotleta. A właściwie do śledzia. Skoro urząd płaci [bo nagle musi wydać jakiś budżet], to chętnie zaśpiewamy, oczywiście, sprzedajemy się przy każdej okazji. ;)

Występujemy w strojach. Czarna góra [żakiet, ale na mnie nie ma, więc mam koszulę] i czarna spódnica do ziemi [albo dokąd tam komu sięga] i żółte szaliki. Wyglądamy jak żałobne zakonnice z zawieszką XD Panowie ubrani są normalniej/neutralniej.

Ubrałam się w to w każdym razie [szalik chowając do teczki z nutami, żeby się nie pogniótł] i w drogę. Na szczęście da się w tej spódnicy jechać rowerem. Bo i czym mogłam pojechać?
Wilsonem w lewo i na chodnik, szukać urzędu. Z naprzeciwka idzie listonosz, wygląda na zagubionego. Zaopiekowała się nim jakaś lokalna staruszka i wzięła pod opiekuńcze skrzydła.
Zameldowałam się pod urzędem Żoliborza. Stojaki są i to jedynie słuszne, ale za to ośnieżone. No cóż, przypięłam się i powyrzekałam w biegu, bo późno było ;)
Nieodśnieżony stojak pod urzędem © Savil

Stół zastawiony jak na poważne przyjęcie, a nie zwykłą urzędniczą gwiazdkę. Władze urzędu powiedziały, że to może trochę wcześnie, ale chcieli zdążyć przed końcem świata. Ogólnie urzędnicy pozytywnie mnie zaskoczyli. Spodziewałam się nudnej akademii ku czci i naszego odbębnionego występu, a tam było wesoło!

Pan urzędnik przemawia: Mam dwie dobre wiadomości. Pierwszą jest to, że będę krótko mówił.
Znowu ten sam pan powitał z gości panią senator i wspomniał, że niestety rzadko u nich bywa.
Pani senator: Skoro już jesteśmy przy życzliwych złośliwościach, to chciałam zauważyć, że zawsze kiedy jestem zaproszona, to przychodzę.
I tak sobie radośnie dogryzali.
Potem jeszcze ponudził jakiś oficjel kościelny [świecki urząd jego mać] i urzędnicy zabrali się do jedzenia, a my do śpiewania. Większość chóru była zniesmaczona, że byliśmy tylko tłem do jedzenia, ale mi to nie przeszkadzało. Ja śpiewam dla przyjemności śpiewania, a jeśli nikt na nas nie patrzy, to można w nos się podrapać albo włosy poprawić.
Bo nawet kosmonauci mają w środku kasku pasek rzepu, żeby podrapać się w nos, jak zaswędzi. A my w czasie występu? :(

Jeden z urzędników miał ciekawy strój - zwykły garnitur, czerwone skarpetki i różowe sznurowadła. o.0?

Zaśpiewaliśmy i zostaliśmy zaproszeni do stołu. Komu jak komu, mnie tego nie trzeba dwa razy powtarzać. :D Wypiłam trzy filiżanki barszczu i zjadłam tyle pasztecików, że wstyd przyznać ;) Ja sobie konsumuję w najlepsze, chór po trochu wychodzi... w końcu zostałam sama. I o ile bycie jedyną chórzystką wśród obcych urzędników nie jest mi straszne [za dużo dobrego jedzenia dookoła ;)], o tyle rzeczy mieliśmy w zamykanej sali, a ktoś ją musiał zamknąć i zdać klucz. Z ciężkim sercem i lekkim żołądkiem poszłam zatem i ja.

Wychodzę, rozglądam się...
Odśnieżony stojak pod urzędem © Savil

Czy ja już mówiłam, jaką mam percepcję? Oczywiście, że bardzo ładnie odśnieżyli stojaki i przepraszam ich za wcześniejsze kalumnie... ^^'

Wstąpiłam jeszcze do Empiku po kalendarze, tym razem już z portfelem, którego poprzednio zapomniałam jak ostatni ciołek.

Po drodze w sumie widziałam 16 rowerzystów ^.^
  • DST 30.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl