Informacje

  • Wszystkie kilometry: 8003.74 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 18d 08h 07m
  • Prędkość średnia: 18.13 km/h
  • Suma w górę: 60 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Savil.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

zakupy

Dystans całkowity:948.37 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:48:42
Średnia prędkość:19.47 km/h
Maksymalna prędkość:43.00 km/h
Liczba aktywności:70
Średnio na aktywność:13.55 km i 0h 41m
Więcej statystyk
Sobota, 12 stycznia 2013 Kategoria zakupy

Reduta

Późny wieczór, pora iść spać. Zmyć makijaż, wyczyścić zamek u-locka, WD-40, płyn micelarny, NIE POMYLIĆ SIĘ! :)

WD-40, płyn micelarny, nie pomylić się! © Savil
  • DST 6.00km
  • Czas 00:18
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 stycznia 2013 Kategoria zakupy

Ślisko i talerz. Omijajcie DDR Jerozolimskich i Bitwy!

Niby zwykłe zakupy. Do Reduty jeżdżę na ogół Bitwy i Jerozolimskimi.
Jadę ja sobie Rokosowską, chcę skręcić w lewo w Szczęśliwicką, zatrzymuję się przy lewej krawędzi jezdni, rozglądam... Taksówka próbuje we mnie wjechać. Zatrzymała się zaskoczona, ja informacyjnie podjechałam pół metra na czołowe. Taksówkarz zdziwił się wielce - czy ja właśnie próbowałem skręcić w jednokierunkową pod prąd? Uuups! Jeden z niewielu przypadków, kiedy samochód cieszy się z roweru zajeżdżającego mu drogę ;)

Wjechałam na DDR wzdłuż Bitwy... szklanka. Krzywa i poryta. Ten rozjeżdżony śnieg zamarzł. Chodnikiem dojechałam do najbliższych świateł i uciekłam na jezdnię, tak się bawić nie będziemy. Jerozolimskie wyglądały podobnie, więc powtórzyłam manewr. Do domu wracałam już inną trasą.

A w sklepie - miska idealna! [do szybkiego, mikrofalówkowego ciasta] Moja dotychczasowa stłukła się niestety, więc potrzebowałam nowej. I płaskie talerze były ładne, też by się przydał, mikrofalówka-friendly. W promocji, na wagę, bardzo miło.
Kupiłam obie te rzeczy, wzięłam parę grubych, foliowych owijek ze stoiska i dawaj mościć miejsce w koszyku. Trochę ksząkało, ale nie brzmiało jak uszkodzenia. Wyjątkowo wiatr w plecy, a ja muszę wolno i ostrożnie jechać, bo wiozę delikatny ładunek! >.<
Na szczęście dowiozłam, oba naczynia są całe :)
  • DST 6.00km
  • Czas 00:18
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 stycznia 2013 Kategoria zakupy

[WZ] Postanowienia Noworoczne

Mają wszyscy, mam i ja! Co prawda postanowienia noworoczne podejmuję gdy zachodzi potrzeba, niezależnie od pory, ale skoro Nowy Rok i powszechność, to pójdę jako ta owieczka za tłumem ^.^

- Klucze do garażu zawsze trzymać w ręku, nigdy nie chować do kieszeni. Wychodzę od rodziców, wyprowadzam rower z garażu, zamykam garaż, chowam klucze do kieszeni, prowadzę rower przed dom, wracam po koszyk do domu, żegnam się z rodziną, mocuję koszyk, odpalam lampki, jadę... Zgadnijcie, gdzie są klucze? No właśnie.

- Jeździć min. 500 km miesięcznie. Latem łatwiejsze, zimą trudniejsze, ale postarać się.

- Zrobić 150 km w jeden dzień. Dłuższy dystans pożądany. Tak, wiem że dla wielu z Was to standardowa wycieczka z palcem w... czym tam go macie jeżdżąc, ale ja wbrew pozorom jestem dość początkująca ;) Tak na poważnie jeżdżę od niecałych dwóch lat :)
Wszelkie uwagi krytyczne względem dystansu będą pomijane wyniosłym milczeniem, a osoba autora zapamiętana do szykanów ;P

- Jeść więcej warzyw i owoców, słuchać organizmu. Bo mówi mądre rzeczy, o czym przekonuję się coraz bardziej. Nie używam lekarstw, suplementów i innej chemii, używam naturalnych rzeczy. Zamiast magnezu w pastylkach - gorzka czekolada i kasza gryczana. Zamiast witaminy B - pestki z dyni. Zamiast czegoś na cerę czy włosy i paznokcie - bratki i skrzyp. Zamiast Gripexów - miód, imbir i cytryna. I tak dalej.
[oczywiście gdybym jakoś wyjątkowo poważnie zachorowała, to jadłabym antybiotyk czy co tam każą. Ale nie-wyjątkowo-poważne rzeczy spokojnie można leczyć naturalnymi sposobami.]

- Dokręcać. Jeśli brakuje mi kilku kilometrów do okrągłego dystansu, a nie mam ciężkich zakupów w koszyku, nie pada etc - dokręcać.

- Częściej zmywać i sprzątać. Postanowienie podejmowane średnio raz na dwa miesiące ;)

- Uzupełniać BS w miarę na bieżąco! [tu uwagi i komentarze przyjmę z pokorą, bo sama wiem, jaki jestem ślimak czasami ^^']

- Pojechać nad morze! Jakkolwiek. Strasznie już tęsknię za morzem i muszę, po prostu muszę je zobaczyć.

To chyyyyba tyle...
  • DST 5.00km
  • Czas 00:15
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 grudnia 2012 Kategoria Masa, zakupy

zakupy i Przedmasówka

niedoczas
  • DST 17.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 20.40km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 listopada 2012 Kategoria dom, zakupy

Córka swojej matki

Są trzy typy ludzi: ubierający się zgodnie z prognozą/zaokniem/kalendarzem. Bawili mnie niepomiernie ci ostatni, uważający dziś, że koniec listopada to zima. Ludzie, jest 10'C, ciepło! Patrzą na mnie mordki wystające z puchowych kurtek. Patrzę i ja na nich, ze swetra i bez rękawiczek.


W obliczu dużych ilości kiszkapu [kiszona kapusta] a małej ilości czasu mama postanowiła zrobić szybki bigos. Polegało to na scedowaniu gotowania na mnie, a mama zajęła się czymś innym. Nigdy w życiu nie gotowałam bigosu.

Savil: Ile gotować tę kapustę?
Mama: Nie wiem, sprawdź w głupim grubasie*.
[idę po książkę kucharską]
M: Ale sprawdź tylko ten przepis i żaden inny! A najlepiej chodź z grubasem tutaj, żebym cię miała na oku!

Słowo wyjaśnienia: odziedziczyłam po mamie kompulsję. Kompulsja polega na czytaniu wszystkiego, co mi w oczy wpadnie. Nieraz można było natknąć się na mnie, czytającą gazetę, którą właśnie miałam sobie podłożyć pod jakąś brudzącą robotę. Mama, pierwsza właścicielka owego odruchu czytania, zna mnie jak zły szeląg, stąd środki ostrożności.

Przyniosłam posłusznie książkę, znalazłam przepis. Był założony listem z Koła Jachtowego PAN-u. Pożółkła kartka, datowana na lata osiemdziesiąte, pisana na maszynie. Zaproszenie dla taty na Walne Zebranie. Podekscytowałam się niezmiernie.

S: Mamuś, czy tata poszedł na to zebranie?
M: <obejrzała, rozsentymentalniła się> Ciebie jeszcze wtedy nie było na świecie!
S: <dziabię palcem w datę>
M: A, prawie byłaś!
S: No właśnie spotkanie ma datę dwa dni po moim narodzeniu. Stąd pytanie, czy tata na nie poszedł?
M: <myśli intensywnie>
M: Bigos!
I dlatego nas trzeba pilnować przy wszystkim, co ma litery :)

Żadne z rodziców nie pamiętało, czy tata poszedł XD

* głupi grubas to książka kucharska. Stara, w pomarańczowych, materiałowych okładkach. Gruba, jak przezwisko wskazuje.
Ponumerowanie przepisów było dobrym pomysłem, ale nie wiem co za idiota wymyślił, że wszystkie indeksy i spisy treści będą odwoływały się wyłącznie do numeru przepisu, a nie do numeru strony >.<
Pewnie ten sam, który nie uważał za stosowne umieścić działu "drób" w kategorii "mięso" >.<
  • DST 30.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 listopada 2012 Kategoria impreza, zakupy

Parapetówka Ninki

A Niewe myślał, że to on mieszka w Domu Złym. Otóż Ninka mieszka w Domu Porąbanym Kompletnie. ;)

Już wstęp zapowiada się ciekawie. Wy, którzy tu wchodzicie, żegnajcie się ze zdrowiem psychicznym. Można je zostawić w szatni i odebrać po imprezie.
Wchodzisz na własną... © Savil


Po wejściu wrażenie zostaje utrzymane. Bo łóżko na podłodze jest zbyt mainstreamowe... Tutaj - wieszak na losowe rzeczy. Naprawdę losowe. Są bransoletki typu charms - czyli bransoletka z doczepionymi dzyndzlami. Tu mamy coś podobnego, tylko na większą skalę
Łóżko na suficie © Savil

Łóżko ciąg dalszy © Savil


Go home, wardrobe, you're drunk.
- Schowajcie ubrania do szafy - poleciła radośnie gospodyni. Przyznaję, że nawet zwykła szafa była w stanie mnie zaskoczyć.
Szafa leżąca © Savil


Tak, wiem. Ale mówimy o mieszkaniu, w którym łóżko wisi na suficie, a szafa leży na podłodze.
"Rzeczywistości inny obszar", jak śpiewa Closterkeller.
Klatka na buty © Savil


Żeby się goście nie pomylili. Całe mieszkanie było opisane takimi znakami. Ale to było potrzebne, z racji dość awangardowego urządzenia.
Znaki niby drogowe © Savil


To dobra impreza, jeśli jest z góry przewidziany pokój na zwłoki ;) Co prawda wszyscy się tam mieliśmy raczej lubić, ale nigdy nic nie wiadomo.
Zwłoki. Czemu w tytule musi być tyle liter? >.< © Savil


Pokój Ninki. Tak gdyby ktoś miał wątpliwości, gdzie wchodzi. Trzymałam tam rower :)
Pokój Ninki © Savil


Ninka chciała mieć na ścianie ślady naszych łapek. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie popisała się wzrostem. Ta lekko rozmazana na suficie to moja, bo musiałam odrobinę podskoczyć ;)
Łapki. Sufit :D © Savil


Patrzcie, jaka gościnność - mój koszyk miał własnych tragarzy i lektykę!
Koszyk w lektyce © Savil


A tak się piło ;)
Tak pije Kopernik © Savil
  • DST 16.00km
  • Czas 00:48
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 listopada 2012 Kategoria zakupy

Zakupy

Nic szczególnego. Za to jaką mam teraz ładną roczną sumę kilometrów ^.^
  • DST 2.55km
  • Czas 00:07
  • VAVG 21.86km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 listopada 2012 Kategoria rowerowanie, zakupy

Okrężne zakupy, Fusy i głupie pytanie.

Najpierw potrzebowałam chleba, czegoś do chleba i kilometrów. Pojechałam do sklepu przy Jerozolimskich przez Grzybowską. Rowerzyści po drodze byli, przypięte rowery też, górą nasi :)

Potem po 20 umówiłam się w Samych Fusach ze znajomym. Chciał wiedzieć, po której po mnie przyjechać. Poinformowałam go, że przyjadę sama rowerem, bo potrzebuję kilometrów, a samochód to żadna frajda. Jeszcze gdyby jaka śnieżyca była czy co, to rozumiem, ale przy tak pięknej pogodzie?

Ulica Nowomiejska. Szukam miejsca do przypięcia roweru. Ha! Wąskie uliczki, żadnych znaków, że o stojakach nie wspomnę... Znalazłam wreszcie przy rynku latarnię ze zwężeniem wyżej. Po lekkim uniesieniu przodu dało się objąć ramę i latarnię U-lockiem. Dobrze, że mam LS4, mniejszy by nie złapał.
Chcę wyłączyć tylną lampkę.


Oho, myślę sobie, głupia bateria. Zwykle wożę zapasowe, ale tym razem nie naładowałam, bo przecież niedawno zmieniałam.... w przedniej lampce. A to jest przecież tylna. Bdzia. :/
Gdzie na Starówce kupię baterie po 20? Przepytałam masę ludzi, złaziłam pół okolicy, nie ma. Wreszcie policjanci [dla odmiany ktoś lokalny] skierowali mnie do Carrefoura przy placu. Tam były.

W Samych Fusach była herbata z pomarańczą i konfiturą wiśniową. Byłam pewna, że podadzą ją jak to się dawniej robiło - herbata w naczyniu plus konfitura na spodeczku. A tu zonk - wszystko razem w wielkiej szklance o.0

Naklejka reklamująca gramofony. Ciekawa jestem z kiedy pochodzi :) Zdjęcie robiłam krzywo, żeby flesz odbił się obok, a nie w psie.

His master's voice © Savil


Generalnie uważam, że nie ma głupich pytań, za to jakie pytanie, taka odpowiedź.
- A jeśli stanę na torach i złapię się rękami trakcji, to czy pojadę jak tramwaj?
- Tak, jeśli będziesz mieć w sobie motorniczego. :D

Natomiast wspomnianemu znajomemu jednak udało się zadać mi głupie pytanie:
- Czy zimą podwieszasz rower?
- ?
- No, bo rower nie powinien przez zimę stać na kołach.
- ?!
- A co z nim robisz? ...no tak, ty po prostu jeździsz.
No pewnie, że jeżdżę, a co mam robić? :)
  • DST 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 listopada 2012 Kategoria zakupy

Tata, biedr

Wybrałam się do taty, żeby mi wytłumaczył parę komputerowych rzeczy, bo wypadałoby wiedzieć. Spędziłam tam w sumie ładnych parę godzin. W międzyczasie spadł deszcz, na szczęście dojechałam jeszcze sucha a wracałam już sucha. Rower mądrze przypięłam pod dachem, więc miałam tylko kilka kropli na siodełku i U, a poza tym suchy.
Kiedy weszłam, to tata powiedział reszcie, że jak widać po koszyku, tutaj też przyjechałam rowerem. Uśmiechnęłam się, poindoktrynowałam trochę, ale jakoś bez większych sukcesów ;)
Jedna z przedstawionych mi pań - bardzo miła i życzliwa osoba - niesamowicie przypominała Ellen Tigh z BSG. Nie znoszę Ellen! Cały czas musiałam sobie powtarzać, że ta pani jest niewinną ofiarą zbiegu okoliczności. ;) [jeśli ktoś jeszcze nie wie - mam wielką obsesję na punkcie serialu Battlestar Galactica :)]

Potem skoczyłam jeszcze do czerwonego owada, który ma bardzo dobry chleb - tani, z chrupiącą skórką i długo świeży. Ktoś przede mną majstruje przy rowerze przy stojaku na wózki. Miejsce lepsze, bo bardziej pod dachem, a zaczyna kropić. Odpina rower, dobra nasza. Zajęłam jego miejsce :)
I słusznie, jak się okazało po wyjściu, bo padało. Na szczęście padało kiedy robiłam zakupy, a w czasie mojego powrotu spadały nieśmiało jakieś pojedyncze krople.

I tak oto cały dzień popadywało, ja jeździłam w sumie cztery razy i byłam cały czas sucha :) Chwała wszystkim boginiom deszczu, o których mam książkę i których ejst tak wiele, że wymienianie ich tu byłoby męczące ;)
  • DST 9.00km
  • Czas 00:28
  • VAVG 19.29km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 5 listopada 2012 Kategoria zakupy

Wymiana, Real

Najpierw na Bankowy, spotkać się z kolejną dziewczyną z wymian. Tym razem oddałam jakieś perfumy, które mi siostra przywiozła z Japonii [powiedziałam jej, jakie zapachy lubię, a dostałam coś dziwnego, stało parę lat w łazience], a dostałam dwukolorowy puder brązujący.
Dziewczyna: Zapomniałam zapytać - te perfumy są damskie czy męskie?
Ja: Nie mam pojęcia ^.^ Wiem o nich tyle, ile napisano na opakowaniu - po japońsku.
Japońskiego, jak się można domyślić, nie znam. Poza paroma słowami i zwrotami.

W drodze powrotnej postanowiłam wypróbować wypatrzony na mapie dojazd Elektoralna - Żelazna. Cóż, przynajmniej poznaję własne miasto. Szkoda, że mapa nie ma zaznaczenia "fatalny bruk" XD
A jakie korki były! Stali wszyscy fest, ściśnięci i skomasowani, aż trudno się ich wyprzedzało ;)
Jakiś samochód postanowił skręcić w naprzeciwka w lewo w Sienną. Niech mu będzie, wpuszczę go. Ten skręca, zobaczył mnie nagle, uświadomił sobie, że generalnie to ja mam pierwszeństwo i stanął. Na środku, blokując wszystko. Poza mną, oczywiście :) Patrzę: L-ka. Przejechałam szybko, coby człowieka nie stresować, i tak nie wie co robi ;)
Potem na prawoskręcie Żelazna/Jerozolimskie jakiś mistrz kierownicy ciężkiej bardzo się śpieszył na zielonej strzałce, kiedy pasami przechodzili ludzie. Stanął jak klabzdra, blokując cały buspas i kawałek środkowego pasa. Bardzo miło z jego strony - ruszyłam buspasem wiedząc, że nie ma za mną prawowitych właścicieli i wyprzedziłam korek sąsiednich pasów. Czy tym samochodom się jeszcze nie znudziły takie codzienne blokady miasta?

A potem do Reala, bo gazetka pokazała parę ciekawych rzeczy w promocji. W tym pieczarki, które lubię. Pod Fortem Wola stoją trzy podejrzane nieszczęścia z naklejkami parkingu rowerowego. Takie w kształcie zszywek, w które można wsunąć mały kawałek koła. Puste, oczywiście. Obok stoją wózki w płotku, do niego przypięte parę rowerów. Może włodarze załapią aluzję.
Pochodziłam po prawie pustym sklepie, wysłuchałam komunikatów "niedługo zamykamy" znalazłam co chciałam [w tym tani imbir :)], kieruję się powoli w stronę kasy. Pan z warzyw, nosząc pudła: ostatnia szansa na tanią pieczarkę! Zaśmiałam się i pokazałam mu koszyk z workiem tychże.
I spokojnie wyszłam za kwadrans zamknięcie, lubię tak późno chodzić po supermarketach - cały sklep mój ;)
  • DST 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl