Poniedziałek, 3 września 2012
Kategoria dom, rowerowanie
Rodzice, rowerowanie
Wyprawa do rodziców tym razem w poniedziałek, bo weekend miałam zajęty.
Na kolację zrobiłyśmy z siostrą zapiekankę ryżową Babci Halinki - pyszna rzecz :)
Kiedy wyjeżdżałam [dobrze po 21], było chłodno, więc na koszulkę na ramiączkach założyłam moją nową [z wymiany] bluzę, świetną na takie warunki. I wiatr mi nieco powiewał po gołych łydkach.
A potem jak zwykle - przejechałam parę km, wyjechałam z niemal lasu do miasta i zrobiło się cieplej. I jeszcze cieplej i jeszcze... Na początku Połczyńskiej zdjęłam bluzę i zostałam w koszulce - było mi przyjemnie chłodno. Ciepła ja, chłodne ramiona - warunki akurat.
W domu sprawdziłam temperaturę - 17,5'C. Moja termika jest naprawdę wariacka ;)
Właściwie... pojeździłabym sobie jeszcze. Ale nie chce mi się. Ale bym pojeździła. Ale mi się nie chce.
Stanęło w końcu na tym, że bym sobie pojeździła.
Zmieniłam tylko koszulkę na bluzkę z krótkim rękawem i ruszyłam w miasto.
Poniedziałek wieczór [późny], a miast żyje! Na Starówce trochę ludzi, na Nowym Świecie i Krakowskim ludzie... Duch w narodzie nie ginie :)
A i rowerzystów całkiem sporo. Dobrze, że veturilo mają światełka włączone domyślnie cały czas, przynajmniej wszyscy świecą. Chociaż niestety widziałam też ciemny lud, jadący zupełnie głupio bez lampek. Jeśli kogoś za brak świateł ochrzaniła taka wysoka rowerzystka, to byłam to ja :) I uważam was za idiotów :)
I jak dobry Kopciuszek wróciłam do domu koło północy ;)
Na kolację zrobiłyśmy z siostrą zapiekankę ryżową Babci Halinki - pyszna rzecz :)
Kiedy wyjeżdżałam [dobrze po 21], było chłodno, więc na koszulkę na ramiączkach założyłam moją nową [z wymiany] bluzę, świetną na takie warunki. I wiatr mi nieco powiewał po gołych łydkach.
A potem jak zwykle - przejechałam parę km, wyjechałam z niemal lasu do miasta i zrobiło się cieplej. I jeszcze cieplej i jeszcze... Na początku Połczyńskiej zdjęłam bluzę i zostałam w koszulce - było mi przyjemnie chłodno. Ciepła ja, chłodne ramiona - warunki akurat.
W domu sprawdziłam temperaturę - 17,5'C. Moja termika jest naprawdę wariacka ;)
Właściwie... pojeździłabym sobie jeszcze. Ale nie chce mi się. Ale bym pojeździła. Ale mi się nie chce.
Stanęło w końcu na tym, że bym sobie pojeździła.
Zmieniłam tylko koszulkę na bluzkę z krótkim rękawem i ruszyłam w miasto.
Poniedziałek wieczór [późny], a miast żyje! Na Starówce trochę ludzi, na Nowym Świecie i Krakowskim ludzie... Duch w narodzie nie ginie :)
A i rowerzystów całkiem sporo. Dobrze, że veturilo mają światełka włączone domyślnie cały czas, przynajmniej wszyscy świecą. Chociaż niestety widziałam też ciemny lud, jadący zupełnie głupio bez lampek. Jeśli kogoś za brak świateł ochrzaniła taka wysoka rowerzystka, to byłam to ja :) I uważam was za idiotów :)
I jak dobry Kopciuszek wróciłam do domu koło północy ;)
- DST 40.00km
- Czas 02:00
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Możliwe, że w Twoim wzorze (szablonie) bloga nie przewidziano miejsca na motto, ale większość blogasków je ma.
Np. "Głos spod lodu" - może się kiedyś spotkałaś. ;) mors - 16:14 środa, 5 września 2012 | linkuj
Np. "Głos spod lodu" - może się kiedyś spotkałaś. ;) mors - 16:14 środa, 5 września 2012 | linkuj
A o Tybecie pamiętasz? ;)
Minus 17,5 w domu - nieźle, zimniej niż u mnie. Tudzież w Tybecie. ;)
"Właściwie... pojeździłabym sobie jeszcze. Ale nie chce mi się. Ale bym pojeździła. Ale mi się nie chce." - złota myśl! ;D Może ustaw to sobie jako motto bloga. ;)) mors - 22:32 wtorek, 4 września 2012 | linkuj
Komentuj
Minus 17,5 w domu - nieźle, zimniej niż u mnie. Tudzież w Tybecie. ;)
"Właściwie... pojeździłabym sobie jeszcze. Ale nie chce mi się. Ale bym pojeździła. Ale mi się nie chce." - złota myśl! ;D Może ustaw to sobie jako motto bloga. ;)) mors - 22:32 wtorek, 4 września 2012 | linkuj