Poniedziałek, 17 września 2012
Kategoria rowerowanie
Czarny, Olaf, Arkadia
- Odbierzcie mnie z pracy! - rzucił hasło Czarny.
- Odbierzmy Czarnego z pracy - rzuciłam hasło Olafowi.
Odebraliśmy zatem, meldując się na miejscu koło 23, jak zwykle, kiedy biedne dziecko mroku kończy pracę.
Pierwszy postój zrobiliśmy po najkrótszym na świecie dystansie kilkudziesięciu metrów - Czarny potrzebował w miarę dyskretnego miejsca do stripteasu.
- Jak jest, ciepło?
- Ciepło, bardzo.
- To ja się może przebiorę?
- Dawaj.
- Ale nie pod kamerą...
Drugi postój na kebab, gdzie Czarny jadł, ja patrzyłam, a Olaf przysypiał. Czarny złośliwie budził go co jakiś czas, żebym ja nie mogła jeszcze złośliwiej go pomalować, jak wreszcie zaśnie. ;(
Trzeci postój [sporo ich jak na sumaryczny dystans wspólny 17 km XD] był na bankomat, od którego Olaf czegoś chciał. Trudno powiedzieć czego, biorąc pod uwagę rytuały, jakie tam odprawiał.
Czwarty postój zrobiliśmy na Starówce, na tarasie widokowym, gdzie porozmawialiśmy sobie, każde o czym innym i nie do końca wzajemnie się rozumiejąc. Jabłka, czyżyki, drogi do jeżdżenia i inne abstrakcje.
Stamtąd ruszyliśmy w ogólnym kierunku domu, odprowadzając się wzajemnie. Najpierw razem z Czarnym odprowadziliśmy Olafa, który po drodze meandrował, jakby nie wiedział którędy do domu. Szybko przestaliśmy się zastanawiać co autor ma na myśli i po prostu jechaliśmy za nim. Dojechaliśmy do niego, stanęliśmy pod blokiem i Olaf tak stał sobie, nie do końca świadom rzeczywistości, w której się znajduje, aż wysłaliśmy go spać, serdecznie a stanowczo.
Potem Czarny odprowadził mnie, spojrzałam na swój żałosny dystans i postanowiłam odprowadzić jego. Wstąpiliśmy jeszcze na chwilę do niego, żeby mi pokazał kask i nasmarował łańcuch, bo faktycznie zapominałam o tym ostatnio. Muszę go pochwalić [Czarnego, nie łańcuch] - jaki ma porządek w pokoju! I to nie spodziewając się gości.
Wcisnął mi jeszcze rękawiczki rowerowe do przymierzenia i wypróbowania. Broniłam się słabo, że właściwie nie potrzebuję, bo albo jest ciepło i jadę bez, albo jest zimno i mam zwykłe, pełne rękawiczki.
- No miejże jakieś gadżety rowerowe, bez przesady! - stwierdził stanowczo i mi je wcisnął.
Niestety nie są zbyt wygodne. Ponoć miałam mieć dzięki temu pewniejszy chwyt na kierownicy. Powiedziałabym, że mając gumowe gripy trzymam je i tak dość pewnie, ale cóż. Rękawiczki gripów trzymały się rzeczywiście świetnie. Z moimi rękami gorzej, tych trzymać nie chciały. Mam bardzo długie i wąskie dłonie, więc rękawiczki były za szerokie [ręka mi się w nich ślizgała wewnątrz] i za krótkie [wpijały mi się w przestrzeń między palcami]. Taka jestem niewymiarowa XD
- Odbierzmy Czarnego z pracy - rzuciłam hasło Olafowi.
Odebraliśmy zatem, meldując się na miejscu koło 23, jak zwykle, kiedy biedne dziecko mroku kończy pracę.
Pierwszy postój zrobiliśmy po najkrótszym na świecie dystansie kilkudziesięciu metrów - Czarny potrzebował w miarę dyskretnego miejsca do stripteasu.
- Jak jest, ciepło?
- Ciepło, bardzo.
- To ja się może przebiorę?
- Dawaj.
- Ale nie pod kamerą...
Drugi postój na kebab, gdzie Czarny jadł, ja patrzyłam, a Olaf przysypiał. Czarny złośliwie budził go co jakiś czas, żebym ja nie mogła jeszcze złośliwiej go pomalować, jak wreszcie zaśnie. ;(
Trzeci postój [sporo ich jak na sumaryczny dystans wspólny 17 km XD] był na bankomat, od którego Olaf czegoś chciał. Trudno powiedzieć czego, biorąc pod uwagę rytuały, jakie tam odprawiał.
Czwarty postój zrobiliśmy na Starówce, na tarasie widokowym, gdzie porozmawialiśmy sobie, każde o czym innym i nie do końca wzajemnie się rozumiejąc. Jabłka, czyżyki, drogi do jeżdżenia i inne abstrakcje.
Stamtąd ruszyliśmy w ogólnym kierunku domu, odprowadzając się wzajemnie. Najpierw razem z Czarnym odprowadziliśmy Olafa, który po drodze meandrował, jakby nie wiedział którędy do domu. Szybko przestaliśmy się zastanawiać co autor ma na myśli i po prostu jechaliśmy za nim. Dojechaliśmy do niego, stanęliśmy pod blokiem i Olaf tak stał sobie, nie do końca świadom rzeczywistości, w której się znajduje, aż wysłaliśmy go spać, serdecznie a stanowczo.
Potem Czarny odprowadził mnie, spojrzałam na swój żałosny dystans i postanowiłam odprowadzić jego. Wstąpiliśmy jeszcze na chwilę do niego, żeby mi pokazał kask i nasmarował łańcuch, bo faktycznie zapominałam o tym ostatnio. Muszę go pochwalić [Czarnego, nie łańcuch] - jaki ma porządek w pokoju! I to nie spodziewając się gości.
Wcisnął mi jeszcze rękawiczki rowerowe do przymierzenia i wypróbowania. Broniłam się słabo, że właściwie nie potrzebuję, bo albo jest ciepło i jadę bez, albo jest zimno i mam zwykłe, pełne rękawiczki.
- No miejże jakieś gadżety rowerowe, bez przesady! - stwierdził stanowczo i mi je wcisnął.
Niestety nie są zbyt wygodne. Ponoć miałam mieć dzięki temu pewniejszy chwyt na kierownicy. Powiedziałabym, że mając gumowe gripy trzymam je i tak dość pewnie, ale cóż. Rękawiczki gripów trzymały się rzeczywiście świetnie. Z moimi rękami gorzej, tych trzymać nie chciały. Mam bardzo długie i wąskie dłonie, więc rękawiczki były za szerokie [ręka mi się w nich ślizgała wewnątrz] i za krótkie [wpijały mi się w przestrzeń między palcami]. Taka jestem niewymiarowa XD
- DST 30.00km
- Czas 01:30
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Przestrzeń między palcami kończy się taką jakby błoną u nasady - jeśli rękawiczki są za krótkie, tam właśnie się wpijają.
[tu Savil, piszę od kogoś] Savil - 18:42 czwartek, 20 września 2012 | linkuj
[tu Savil, piszę od kogoś] Savil - 18:42 czwartek, 20 września 2012 | linkuj
"wpijały mi się w przestrzeń między palcami"
- a to nawet ciekawe. Większość ludzi ma w tym miejscu pustą przestrzeń.
Z definicji - nieunerwioną. Błonopalczasty - 09:08 czwartek, 20 września 2012 | linkuj
- a to nawet ciekawe. Większość ludzi ma w tym miejscu pustą przestrzeń.
Z definicji - nieunerwioną. Błonopalczasty - 09:08 czwartek, 20 września 2012 | linkuj
"...Wstąpiliśmy jeszcze na chwilę do niego, żeby mi pokazał kask i nasmarował łańcuch,...",
To się teraz tak nazywa? ;) Muszę zapamiętać: "pokazać kask" i "nasmarować łańcuch". yurek55 - 20:24 wtorek, 18 września 2012 | linkuj
Komentuj
To się teraz tak nazywa? ;) Muszę zapamiętać: "pokazać kask" i "nasmarować łańcuch". yurek55 - 20:24 wtorek, 18 września 2012 | linkuj