Środa, 19 września 2012
Zielona Góra i okolice [pod wpisem z zakupów przed]
Jak zapowiadałam - relacja z wyjazdu do Zielonej Góry. Wszystkich zdjęć nie wrzucę, bo nie chce mi się bawić we wklejanie linka do każdego osobno XD
Zielonogórski ogródek. Cóż za ładna doniczka :)
Dzień pierwszy, wyprawa na grzyby. Początki niezbyt obiecujące.
Drzewo? Jakie drzewo? Ja tu sobie tylko rosnę.
Aż wreszcie - grzyby!
Prawdziwek!
Wycieczka do parku Mużakowskiego w sobotę. Bo miało padać, więc zamiast grzybów [koszyki na wszelki wypadek wzięliśmy], pojechaliśmy tam. Park jest polsko-niemiecki, rozciągający się po obu stronach granicy. Po drugiej stronie leży miasteczko Bad Muskau.
Nasi tu byli! Jak wyjaśnił miły pan w okienku - odbywał się tu jakiś rajd rowerowy. [naklejka PolskaNaRowery.pl]
Nasze - Niemców.
"Ogród ten jest rozciągniętą częścią mieszkania, która oferuje tutaj piękno, staranne utrzymanie i tyle przepychu na ile możliwości pozwalają."
Kiedy tylko wyszło słońce, wyszli ludzie. Siadanie na trawie? A może kocyk? Koce można było pożyczyć w pobliskiej kawiarni.
Trafiliśmy przypadkiem na ślub. Para młoda puszczała gołębie. Niestety jeden z nich był nieuprzejmy zrobić z panna młodą to, co muchy z portretem najjaśniejszego pana.
Bad Muskau, bardzo sympatyczne miasteczko. W kawiarni przy rynku tłumy ludzi w średnim wieku.
Rowery. Niemcy są pełne rowerów. W jednym tylko miejscu była ta tabliczka z zakazem, ale to z racji późniejszych schodków i nie-rowerowego terenu, szlak prowadził inną drogą.
Park Mużakowski uraczył nas prawie każdą pogodą łącznie z ulewnym deszczem. Potem wypogodziło się i poszliśmy jeszcze na grzyby :)
Na pierwszym zdjęciu to nie żaden efekt czy zabieg, ono samo takie wyszło szaro-tęczowe. Nie wiem jak, ale ładnie :)
Z zewnątrz kopuła, w środku gąszcz ze ścieżką, ciekawy pomysł.
Nie byliśmy pewni, czy bar "69" to dobre miejsce na rodzinną kawę, ale okazało się, że to tylko knajpa fanów Falubazu. ;) Tej drużynie żużlowej kibicuje cała Zielona Góra.
A to już z powrotem w Zielonej.
Bono - żółty kakadu płci męskiej. Bardzo sympatyczny papug. Większość rodziny się go boi, z racji mocnego dzioba i pazurów, ale my się lubimy :)
It's all fun and games, ale rodzina patrzy niepewnie, kiedy Bono swoim potężnym dziobem pieszczotliwie łapie mnie za rzęsy ;)
Bono poproszony o pozowanie zaczął się popisywać. :)
Leśna doniczka.
Zielonogórski ogródek. Cóż za ładna doniczka :)
Dzień pierwszy, wyprawa na grzyby. Początki niezbyt obiecujące.
Drzewo? Jakie drzewo? Ja tu sobie tylko rosnę.
Aż wreszcie - grzyby!
Prawdziwek!
Wycieczka do parku Mużakowskiego w sobotę. Bo miało padać, więc zamiast grzybów [koszyki na wszelki wypadek wzięliśmy], pojechaliśmy tam. Park jest polsko-niemiecki, rozciągający się po obu stronach granicy. Po drugiej stronie leży miasteczko Bad Muskau.
Nasi tu byli! Jak wyjaśnił miły pan w okienku - odbywał się tu jakiś rajd rowerowy. [naklejka PolskaNaRowery.pl]
Nasze - Niemców.
"Ogród ten jest rozciągniętą częścią mieszkania, która oferuje tutaj piękno, staranne utrzymanie i tyle przepychu na ile możliwości pozwalają."
Kiedy tylko wyszło słońce, wyszli ludzie. Siadanie na trawie? A może kocyk? Koce można było pożyczyć w pobliskiej kawiarni.
Trafiliśmy przypadkiem na ślub. Para młoda puszczała gołębie. Niestety jeden z nich był nieuprzejmy zrobić z panna młodą to, co muchy z portretem najjaśniejszego pana.
Bad Muskau, bardzo sympatyczne miasteczko. W kawiarni przy rynku tłumy ludzi w średnim wieku.
Rowery. Niemcy są pełne rowerów. W jednym tylko miejscu była ta tabliczka z zakazem, ale to z racji późniejszych schodków i nie-rowerowego terenu, szlak prowadził inną drogą.
Park Mużakowski uraczył nas prawie każdą pogodą łącznie z ulewnym deszczem. Potem wypogodziło się i poszliśmy jeszcze na grzyby :)
Na pierwszym zdjęciu to nie żaden efekt czy zabieg, ono samo takie wyszło szaro-tęczowe. Nie wiem jak, ale ładnie :)
Z zewnątrz kopuła, w środku gąszcz ze ścieżką, ciekawy pomysł.
Nie byliśmy pewni, czy bar "69" to dobre miejsce na rodzinną kawę, ale okazało się, że to tylko knajpa fanów Falubazu. ;) Tej drużynie żużlowej kibicuje cała Zielona Góra.
A to już z powrotem w Zielonej.
Bono - żółty kakadu płci męskiej. Bardzo sympatyczny papug. Większość rodziny się go boi, z racji mocnego dzioba i pazurów, ale my się lubimy :)
It's all fun and games, ale rodzina patrzy niepewnie, kiedy Bono swoim potężnym dziobem pieszczotliwie łapie mnie za rzęsy ;)
Bono poproszony o pozowanie zaczął się popisywać. :)
Leśna doniczka.
- DST 3.00km
- Czas 00:09
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Zdjęcia i opis wyprawy trzymają poziom. Gratulacje.
yurek55 - 17:20 poniedziałek, 1 października 2012 | linkuj
O! :)
Masz rodzinę w Zielonej? A może sama stąd pochodzisz? ;>
Ale to drugie chyba nie, bo ten las przeżywasz niczym prowincjusz - stolicę. Taka analogia. ;)
Kakadu zrobił na mnie wielkie (dosłownie) wrażenie, natomiast reszta.. wrażenie deja vu. ;)
Byłem w onym Parku w maju, i do d(ziś) nie zdążyłem dodać wpisu! ;]
Teraz, to już całkiem straciłem motywację. ;]
Ewentualnie zamiast treści dam linka do tego, Twojego wpisu. ;D
PS. i też mam doniczkę z wiklinowego trójkołowca. ;]
mors - 20:18 niedziela, 30 września 2012 | linkuj
Komentuj
Masz rodzinę w Zielonej? A może sama stąd pochodzisz? ;>
Ale to drugie chyba nie, bo ten las przeżywasz niczym prowincjusz - stolicę. Taka analogia. ;)
Kakadu zrobił na mnie wielkie (dosłownie) wrażenie, natomiast reszta.. wrażenie deja vu. ;)
Byłem w onym Parku w maju, i do d(ziś) nie zdążyłem dodać wpisu! ;]
Teraz, to już całkiem straciłem motywację. ;]
Ewentualnie zamiast treści dam linka do tego, Twojego wpisu. ;D
PS. i też mam doniczkę z wiklinowego trójkołowca. ;]
mors - 20:18 niedziela, 30 września 2012 | linkuj