Sobota, 20 października 2012
lewart
Dziś nie mam nic ciekawego do powiedzenia [chyba, że sobie przypomnę].
Wobec czego, żebyście nie tęsknili i nie czuli się opuszczeni, to znów opowiem o cieście. ;) Tym samym, co ostatnio, ale w sklepie nie było dojrzałych bananów, więc postanowiłam zrobić jabłkowe, mając nadzieję, że wyjdzie mniej więcej to samo.
I bardzo mniej więcej wyszło. Przede wszystkim okazało się brązowe - rzecz całkiem zrozumiała przy bananowym, ale jabłka? Same jabłka były jasnożółte, to ciasto było brązowawe. A niczego barwiącego [poza odrobiną cynamonu] nie dodałam. Wyszło trochę cięższe niż bananowe, pewnie z racji mokrości jabłek. Poza tym dobre :)
Ach, a w trakcje przygotowania okazało się za gęste, więc dodałam trochę mleka, żeby było bardziej ciastowate.
Wobec czego, żebyście nie tęsknili i nie czuli się opuszczeni, to znów opowiem o cieście. ;) Tym samym, co ostatnio, ale w sklepie nie było dojrzałych bananów, więc postanowiłam zrobić jabłkowe, mając nadzieję, że wyjdzie mniej więcej to samo.
I bardzo mniej więcej wyszło. Przede wszystkim okazało się brązowe - rzecz całkiem zrozumiała przy bananowym, ale jabłka? Same jabłka były jasnożółte, to ciasto było brązowawe. A niczego barwiącego [poza odrobiną cynamonu] nie dodałam. Wyszło trochę cięższe niż bananowe, pewnie z racji mokrości jabłek. Poza tym dobre :)
Ach, a w trakcje przygotowania okazało się za gęste, więc dodałam trochę mleka, żeby było bardziej ciastowate.
- DST 11.40km
- Czas 00:34
- VAVG 20.12km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentuj