Wtorek, 23 października 2012
Złote, gołębie
Ze Złotych Tarasów do Hali Mirowskiej, rower vs. samochód. Przyjechałam, przypięłam się, zdjęłam lampki etc, porozglądałam się, obejrzałam sobie okolicę... no, wreszcie dotarli biedni samochodziarze ;)
W drodze powrotnej zobaczyłam pojemnik z wodą i chlebem, dokarmianie miejskich ptaszydeł.
Najpierw pożywiały się gawrony. Nieśmiałe jakieś takie i płochliwe, nie zdążyłam sfotografować. Gawrony najadły się i poleciały, a na pojemnik swarming attack przypuściły gołębie. Powoli i ostrożnie wyjęłam aparat... Gołębie z wrzaskiem i trzepotem rzuciły się na jedzenie, ignorując mnie kompletnie. Podeszłam, ustawiłam się, popstrykałam... zero reakcji :)
W terminologii śpiewano-poznańskiej takie ułożenie głowy nazywa się "patrzeć jak byk na zgnitą pyrę" ;)
Aż skrzydłami macha, byle tylko dopchać się do miski ;) Mama mówiła, żeby nie trzymać łokci na stole, nie mówić z pełną buzią i tak dalej. Najwyraźniej nie ich mama ;)
W drodze powrotnej zobaczyłam pojemnik z wodą i chlebem, dokarmianie miejskich ptaszydeł.
Najpierw pożywiały się gawrony. Nieśmiałe jakieś takie i płochliwe, nie zdążyłam sfotografować. Gawrony najadły się i poleciały, a na pojemnik swarming attack przypuściły gołębie. Powoli i ostrożnie wyjęłam aparat... Gołębie z wrzaskiem i trzepotem rzuciły się na jedzenie, ignorując mnie kompletnie. Podeszłam, ustawiłam się, popstrykałam... zero reakcji :)
W terminologii śpiewano-poznańskiej takie ułożenie głowy nazywa się "patrzeć jak byk na zgnitą pyrę" ;)
Aż skrzydłami macha, byle tylko dopchać się do miski ;) Mama mówiła, żeby nie trzymać łokci na stole, nie mówić z pełną buzią i tak dalej. Najwyraźniej nie ich mama ;)
- DST 7.83km
- Czas 00:23
- VAVG 20.43km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
"aż 5 cm" - to aluzja do mnie, czy do maratonki? ;))
mors - 23:40 środa, 31 października 2012 | linkuj
Oglądam zdjęcia gór, wskakuję tutaj i czytam "Hala Mirowska"...hm?! gdzie to jest?! :]
mors - 20:52 poniedziałek, 29 października 2012 | linkuj
Komentuj