Wtorek, 6 listopada 2012
Kategoria zakupy
Tata, biedr
Wybrałam się do taty, żeby mi wytłumaczył parę komputerowych rzeczy, bo wypadałoby wiedzieć. Spędziłam tam w sumie ładnych parę godzin. W międzyczasie spadł deszcz, na szczęście dojechałam jeszcze sucha a wracałam już sucha. Rower mądrze przypięłam pod dachem, więc miałam tylko kilka kropli na siodełku i U, a poza tym suchy.
Kiedy weszłam, to tata powiedział reszcie, że jak widać po koszyku, tutaj też przyjechałam rowerem. Uśmiechnęłam się, poindoktrynowałam trochę, ale jakoś bez większych sukcesów ;)
Jedna z przedstawionych mi pań - bardzo miła i życzliwa osoba - niesamowicie przypominała Ellen Tigh z BSG. Nie znoszę Ellen! Cały czas musiałam sobie powtarzać, że ta pani jest niewinną ofiarą zbiegu okoliczności. ;) [jeśli ktoś jeszcze nie wie - mam wielką obsesję na punkcie serialu Battlestar Galactica :)]
Potem skoczyłam jeszcze do czerwonego owada, który ma bardzo dobry chleb - tani, z chrupiącą skórką i długo świeży. Ktoś przede mną majstruje przy rowerze przy stojaku na wózki. Miejsce lepsze, bo bardziej pod dachem, a zaczyna kropić. Odpina rower, dobra nasza. Zajęłam jego miejsce :)
I słusznie, jak się okazało po wyjściu, bo padało. Na szczęście padało kiedy robiłam zakupy, a w czasie mojego powrotu spadały nieśmiało jakieś pojedyncze krople.
I tak oto cały dzień popadywało, ja jeździłam w sumie cztery razy i byłam cały czas sucha :) Chwała wszystkim boginiom deszczu, o których mam książkę i których ejst tak wiele, że wymienianie ich tu byłoby męczące ;)
Kiedy weszłam, to tata powiedział reszcie, że jak widać po koszyku, tutaj też przyjechałam rowerem. Uśmiechnęłam się, poindoktrynowałam trochę, ale jakoś bez większych sukcesów ;)
Jedna z przedstawionych mi pań - bardzo miła i życzliwa osoba - niesamowicie przypominała Ellen Tigh z BSG. Nie znoszę Ellen! Cały czas musiałam sobie powtarzać, że ta pani jest niewinną ofiarą zbiegu okoliczności. ;) [jeśli ktoś jeszcze nie wie - mam wielką obsesję na punkcie serialu Battlestar Galactica :)]
Potem skoczyłam jeszcze do czerwonego owada, który ma bardzo dobry chleb - tani, z chrupiącą skórką i długo świeży. Ktoś przede mną majstruje przy rowerze przy stojaku na wózki. Miejsce lepsze, bo bardziej pod dachem, a zaczyna kropić. Odpina rower, dobra nasza. Zajęłam jego miejsce :)
I słusznie, jak się okazało po wyjściu, bo padało. Na szczęście padało kiedy robiłam zakupy, a w czasie mojego powrotu spadały nieśmiało jakieś pojedyncze krople.
I tak oto cały dzień popadywało, ja jeździłam w sumie cztery razy i byłam cały czas sucha :) Chwała wszystkim boginiom deszczu, o których mam książkę i których ejst tak wiele, że wymienianie ich tu byłoby męczące ;)
- DST 9.00km
- Czas 00:28
- VAVG 19.29km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Widać nie było Ci pisane zmoknąć, ale..., co ma wisieć, nie utonie:) Pani Jesień da się jeszcze we znaki rowerzyst(k)om:)
yurek55 - 13:37 czwartek, 8 listopada 2012 | linkuj
Komentuj