Środa, 14 listopada 2012
Kategoria rowerowanie
NR Andriej wrócił
Było wesoło, ale poczekajcie do poniedziałku, bo mam urwanie głowy.
Edit: Już jestem, uzupełniam wpisy :)
Adrian rzucił na stronie NR informację o powrocie Andrieja z dalekich krajów. Nie miałam pojęcia kto zacz, więc postanowiłam przywitać wraz z resztą :)
Spotkanie o 20:15, 20:30 ruszamy na Okęcie, żeby zdążyć.
Wyszłam jak zwykle na ostatnią chwilę, gnam z wywieszonym językiem i mam nadzieję nie spóźnić się. Już od Marszałkowskiej wypatruję peletonu, bo a nuż ruszyli chwilkę wczesniej i będę musiała dołączać na trasie. Ale nie, nie jadą.
Docieram pod Metro. Towarzystwo dopiero zaczyna rozwijać flagę do ozdobienia. Ania została rozebrana z bluzy, bo miała idealnej wielkości logo NR do odrysowania :)
Niestety na reszcie ubrań już takiego logo nie miała, więc rozbieranie jej na bluzie się skończyło ;)
Rysujemy wszyscy na raz, kto się tylko dopchał. Szybciej i weselej :)
Logo jest, teraz podpisy. Żeby Andriej po ochłonięciu z wrażeń wiedział kto go witał i tęsknił ;)
I ruszyliśmy z dość potężnym opóźnieniem na lotnisko. Na miejscu okazało się, że Okęcie nie ma stojaków rowerowych. Pokrążyliśmy chwilę niepewnie, aż Grzesiek nonszalancko wjechał dośrodka. Upewnilismy się, że nikt do niego nie strzela i weszlismy również. Ochrona patrzyła trochę zdziwiona jak wprowadziliśmy rowery i ustaliwiśmy je w kącie. Ale że nie zawadzały, a i my zachowywaliśmy się poważn... no w każdym razie też nie przeszkadzaliśmy, to nas postanowili ignorować :)
Adrian przećwiczył rozkładanie flagi i mogliśmy spokojnie czekać na bohatera wieczoru. I o to jest!
Powitany entuzjazmem, oklaskami i wspomnianą flagą.
Od tego entuzjazmu aż zrobiło się małe zbiegowisko, ludzie dookoła chcieli wiedzieć "Kto to jest?". Niestety Adrianowi [który odpowiedział] zabrakło refleksu i nie powiedział niczego w stylu "Znany podróżnik Andriej, który właśnie wrócił z kilkumiesięcznej wyprawy rowerowej do Kirgistanu". A tak było blisko zrobienia z Andrieja celebryty ;) Oh well, nex time, Gadget ;)
Witanie chlebem i solą odbyło się obustronnie. Strona witająca napoiła gościa herbatą. Wbrew minie Ani herbata nie była trefna ;)
Strona witana nakarmiła nas słonym cementem. Upierał się co prawda, że to ichniejszy suszony ser. Ale jeśli coś wygląda jak cement, smakuje jak cement i nawet w dotyku jest jak cement, to co to może być? Ale posłusznie zjedliśmy. Jak dotychczas nikomu nie zaszkodziło ;)
My, normalni? No gdzie?
Po powitaniu pojechaliśmy do pubu Jak-Mu-Tam przy Morskim Oku i wysłuchaliśmy ciekawostek z wyprawy o odkopywaniu przełęczy ze śniegu i o grze konnej w jakby piłkę martwą kozą. Tak, dobrze przeczytaliście. Jeśli wydębię szczegóły od Andrieja, opiszę.
Disclaimer: Wszystkie zdjęcia w tym spisie zostały zrobione przez Anię albo Dareiosa. Ja jak ostatnia sklerotyczka zapomniałam wziąć aparat :(
Edit: Już jestem, uzupełniam wpisy :)
Adrian rzucił na stronie NR informację o powrocie Andrieja z dalekich krajów. Nie miałam pojęcia kto zacz, więc postanowiłam przywitać wraz z resztą :)
Spotkanie o 20:15, 20:30 ruszamy na Okęcie, żeby zdążyć.
Wyszłam jak zwykle na ostatnią chwilę, gnam z wywieszonym językiem i mam nadzieję nie spóźnić się. Już od Marszałkowskiej wypatruję peletonu, bo a nuż ruszyli chwilkę wczesniej i będę musiała dołączać na trasie. Ale nie, nie jadą.
Docieram pod Metro. Towarzystwo dopiero zaczyna rozwijać flagę do ozdobienia. Ania została rozebrana z bluzy, bo miała idealnej wielkości logo NR do odrysowania :)
Przedszkole dla dużych dzieci© Savil
Niestety na reszcie ubrań już takiego logo nie miała, więc rozbieranie jej na bluzie się skończyło ;)
Rysujemy wszyscy na raz, kto się tylko dopchał. Szybciej i weselej :)
Gdzie kucharek sześć© Savil
Logo jest, teraz podpisy. Żeby Andriej po ochłonięciu z wrażeń wiedział kto go witał i tęsknił ;)
Ślęczymy i piszemy© Savil
I ruszyliśmy z dość potężnym opóźnieniem na lotnisko. Na miejscu okazało się, że Okęcie nie ma stojaków rowerowych. Pokrążyliśmy chwilę niepewnie, aż Grzesiek nonszalancko wjechał dośrodka. Upewnilismy się, że nikt do niego nie strzela i weszlismy również. Ochrona patrzyła trochę zdziwiona jak wprowadziliśmy rowery i ustaliwiśmy je w kącie. Ale że nie zawadzały, a i my zachowywaliśmy się poważn... no w każdym razie też nie przeszkadzaliśmy, to nas postanowili ignorować :)
Okęcie nie ma stojaków© Savil
Adrian przećwiczył rozkładanie flagi i mogliśmy spokojnie czekać na bohatera wieczoru. I o to jest!
Andriej wychodzi© Savil
Powitany entuzjazmem, oklaskami i wspomnianą flagą.
Mischievous Adrian© Savil
Powitanie flagą© Savil
Czeeeeść Andriej!© Savil
Od tego entuzjazmu aż zrobiło się małe zbiegowisko, ludzie dookoła chcieli wiedzieć "Kto to jest?". Niestety Adrianowi [który odpowiedział] zabrakło refleksu i nie powiedział niczego w stylu "Znany podróżnik Andriej, który właśnie wrócił z kilkumiesięcznej wyprawy rowerowej do Kirgistanu". A tak było blisko zrobienia z Andrieja celebryty ;) Oh well, nex time, Gadget ;)
Witanie chlebem i solą odbyło się obustronnie. Strona witająca napoiła gościa herbatą. Wbrew minie Ani herbata nie była trefna ;)
Co on pije?© Savil
Strona witana nakarmiła nas słonym cementem. Upierał się co prawda, że to ichniejszy suszony ser. Ale jeśli coś wygląda jak cement, smakuje jak cement i nawet w dotyku jest jak cement, to co to może być? Ale posłusznie zjedliśmy. Jak dotychczas nikomu nie zaszkodziło ;)
My, normalni? No gdzie?
Po powitaniu pojechaliśmy do pubu Jak-Mu-Tam przy Morskim Oku i wysłuchaliśmy ciekawostek z wyprawy o odkopywaniu przełęczy ze śniegu i o grze konnej w jakby piłkę martwą kozą. Tak, dobrze przeczytaliście. Jeśli wydębię szczegóły od Andrieja, opiszę.
Disclaimer: Wszystkie zdjęcia w tym spisie zostały zrobione przez Anię albo Dareiosa. Ja jak ostatnia sklerotyczka zapomniałam wziąć aparat :(
- DST 37.00km
- Czas 01:51
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Warto było czekać, bo opis godny ^^
Dobrze, że nie grają żywymi kozami. ;)
Ciekawe, z czego Kirgisi (?) robią rowery? mors - 04:34 wtorek, 27 listopada 2012 | linkuj
Dobrze, że nie grają żywymi kozami. ;)
Ciekawe, z czego Kirgisi (?) robią rowery? mors - 04:34 wtorek, 27 listopada 2012 | linkuj
Czekamy, czekamy... ;>
Tylko do którego poniedziałku? :> mors - 15:14 piątek, 23 listopada 2012 | linkuj
Tylko do którego poniedziałku? :> mors - 15:14 piątek, 23 listopada 2012 | linkuj
To dopiero ciekawe.. co mogłoby urywać głowę Savil?
Obstawiam niski przejazd pod wiaduktem. :) mors - 17:52 czwartek, 15 listopada 2012 | linkuj
Komentuj
Obstawiam niski przejazd pod wiaduktem. :) mors - 17:52 czwartek, 15 listopada 2012 | linkuj