Sobota, 4 maja 2013
Kategoria zakupy
Parking pod Arkadią
Tak mi Czarny ten parking rowerowy zareklamował, że postanowiłam sprawdzić. Zwłaszcza, że deszcz padał i perspektywa zostawienia roweru na owym nie wydawała mi się kusząca. Rowerowi również nie.
Wjechanie na parking było stosunkowo proste - jechałam od JP2, po Arkadyjskiej stronie. Była zawrotka, był zjazd, wjechałam sobie na parking. Tiaaa...
Koniec żartów panowie, zaczynają się schody. Nie prawdziwe, na szczęście [progi zwalniające owszem, ale nie po to jestem rowerem, żeby jechać przez próg].
Gdzie ten parking? Czarny mówił, że pod wejściem do Carrefoura. Ale gdzie to wejście? Nie mam problemów z orientacją w terenie [północ, południe, gdzie dom i tak dalej], ale kiedy nie widzę nieba, a miejsce zwiedzam po raz pierwszy, sprawy się komplikują. Takoż i skomplikowały się tym razem.
Koniec języka za przewodnika, zdybałam jakiegoś ochroniarza i wypytałam. Powiedział, że na strzeżonym parkingu, prosto i w lewo. Na szczęście strzałki na strzeżony były. Dojechałam na ów, rozejrzałam się, znalazłam budkę ochrony i koło niej stojaki, wreszcie! Wyrwikółka niestety, ale zawsze. Podbiegłam do czegoś w stylu prześwitu, wyjrzeć na świat i zorientować podziemia. Okazało się, że miejsce wychodzi na yyy... przedłużenie Inflanckiej na północ? I jest blisko wjazdu. Pokrzepiona tym faktem i zapamiętawszy współrzędne [D28] poszłam po inspiracje na obiad.
I to była ta prosta część, razem z zakupami. Potem mianowicie trzeba się było wydostać.
Jak w dowcipie:
- No, to połowę drogi mamy za sobą.
- Połowę?! Przyjechaliśmy do Warszawy ze Szczecina!
- Ale jeszcze nie zaparkowaliśmy.
O ile z parkowaniem problemów nie mam, o tyle przyznaję uczciwie, wyjechanie z parkingu podziemnego w Arkadii mnie przerosło. Po chwili krążenia po tabliczkach [wyjazd prosto, w lewo, w prawo, prosto, w prawo, ojej, chyba już tu byłaś, to teraz w lewo...] znalazłam coś o nazwie "wyjazd" prowadzące podejrzaną nawierzchnią w dół. Ale ja w górę chcę, na ziemię!
Pokrążyłam jeszcze trochę, niczego sensowniejszego nie znalazłam i trafiłam w okolice pierwszego wjazdu. Dobra nasza, rozpoznany teren! Poczekałam aż samochody się skończą i jak ostatnia lama uciekłam tamtędy. Przynajmniej deszcz już się wypadał. :)
Jeśli ktoś ma jakieś dobre rady z serii "wyjazd z parkingu Arkadii dla opornych", chętnie przyjmę ;)
Wjechanie na parking było stosunkowo proste - jechałam od JP2, po Arkadyjskiej stronie. Była zawrotka, był zjazd, wjechałam sobie na parking. Tiaaa...
Koniec żartów panowie, zaczynają się schody. Nie prawdziwe, na szczęście [progi zwalniające owszem, ale nie po to jestem rowerem, żeby jechać przez próg].
Gdzie ten parking? Czarny mówił, że pod wejściem do Carrefoura. Ale gdzie to wejście? Nie mam problemów z orientacją w terenie [północ, południe, gdzie dom i tak dalej], ale kiedy nie widzę nieba, a miejsce zwiedzam po raz pierwszy, sprawy się komplikują. Takoż i skomplikowały się tym razem.
Koniec języka za przewodnika, zdybałam jakiegoś ochroniarza i wypytałam. Powiedział, że na strzeżonym parkingu, prosto i w lewo. Na szczęście strzałki na strzeżony były. Dojechałam na ów, rozejrzałam się, znalazłam budkę ochrony i koło niej stojaki, wreszcie! Wyrwikółka niestety, ale zawsze. Podbiegłam do czegoś w stylu prześwitu, wyjrzeć na świat i zorientować podziemia. Okazało się, że miejsce wychodzi na yyy... przedłużenie Inflanckiej na północ? I jest blisko wjazdu. Pokrzepiona tym faktem i zapamiętawszy współrzędne [D28] poszłam po inspiracje na obiad.
I to była ta prosta część, razem z zakupami. Potem mianowicie trzeba się było wydostać.
Jak w dowcipie:
- No, to połowę drogi mamy za sobą.
- Połowę?! Przyjechaliśmy do Warszawy ze Szczecina!
- Ale jeszcze nie zaparkowaliśmy.
O ile z parkowaniem problemów nie mam, o tyle przyznaję uczciwie, wyjechanie z parkingu podziemnego w Arkadii mnie przerosło. Po chwili krążenia po tabliczkach [wyjazd prosto, w lewo, w prawo, prosto, w prawo, ojej, chyba już tu byłaś, to teraz w lewo...] znalazłam coś o nazwie "wyjazd" prowadzące podejrzaną nawierzchnią w dół. Ale ja w górę chcę, na ziemię!
Pokrążyłam jeszcze trochę, niczego sensowniejszego nie znalazłam i trafiłam w okolice pierwszego wjazdu. Dobra nasza, rozpoznany teren! Poczekałam aż samochody się skończą i jak ostatnia lama uciekłam tamtędy. Przynajmniej deszcz już się wypadał. :)
Jeśli ktoś ma jakieś dobre rady z serii "wyjazd z parkingu Arkadii dla opornych", chętnie przyjmę ;)
- DST 7.00km
- Czas 00:21
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Oelka - wiem o tym, zresztą wynika to z samej mapki, którą podlinkowałem. Okolica pozostaje okolicą - to zaledwie kilkaset metrów i już nie jesteśmy na "aryjskiej" stronie.
Hipek - 07:22 środa, 8 maja 2013 | linkuj
Hipek99 - nie jest śmieszne, ale tam Getto nie sięgało kończyło się w okolicy obecnej ulicy Stawki. Arkadia to teren dawnej parowozowni Warszawa Gdańska.
Mnie przy tym centrum handlowym wystarczył parking dla rowerów przy głównym wejściu. Są normalne stojaki. oelka - 22:03 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj
Mnie przy tym centrum handlowym wystarczył parking dla rowerów przy głównym wejściu. Są normalne stojaki. oelka - 22:03 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj
Nigdy rowerem w Arkadii nie byłem, ale samochodem nie miałem problemu z wyjechaniem...
yurek55 - 19:23 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj
Niestety, ze względu na okolicę, w której znajduje się Arkadia, to wcale nie jest śmieszne :/ Link: Arkadia jest zaraz obok ronda Babka, na górze mapy.
Hipek - 18:30 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj
"jechałam od JP2, po Arkadyjskiej stronie"
- przeczytałem: "po aryjskiej stronie". xD mors - 18:18 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj
- przeczytałem: "po aryjskiej stronie". xD mors - 18:18 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj
Ja bym jechał za samochodami. Któryś musi jechać do wyjścia, nie?
Hipek - 10:43 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj
Komentuj