Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2012
Dystans całkowity: | 349.84 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 17:30 |
Średnia prędkość: | 19.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.00 km/h |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 17.49 km i 0h 52m |
Więcej statystyk |
Piątek, 13 lipca 2012
Kategoria dom
Pielenie truskawek, cmentarz
- DST 25.00km
- Czas 01:12
- VAVG 20.83km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 lipca 2012
Kategoria zakupy
Biedronka
- DST 3.00km
- Czas 00:09
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 lipca 2012
Kategoria dom
Rodzice
- DST 25.00km
- Czas 01:12
- VAVG 20.83km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 lipca 2012
rundka bo upał
- DST 17.00km
- Czas 00:50
- VAVG 20.40km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 lipca 2012
Shangri-La
- DST 17.00km
- Czas 00:56
- VAVG 18.21km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 lipca 2012
Mysia, Night Skating
- DST 11.30km
- Czas 00:36
- VAVG 18.83km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 lipca 2012
mgr Ania i fontanny
- Obroniłam się - rzuciła triumfalnie Ania. - Pijemy!
Zameldowaliśmy się zatem Pod Rurą, mając wyjątkowa okazję zobaczenia Ani po cywilnemu.
Sukces został potraktowany odpowiednio poważnie.
Zapadły ciemności. Takie symboliczne. Pojawiły się światła, równie symboliczne. Wraz z nimi całkiem porządne już owady. Jakieś straszliwe ilości owych - ilości, bo rzecz była zdecydowanie niepoliczalna.
Dużo pająków, dużo sieci, dużo zjedzonych muszek: dzię-ku-je-my!
Ok 5 min po zapaleniu światła. Te pająki poza utkaniem sieci nie muszą nic robić. Jedzenie samo pcha się przed oczy i ustawia w kolejce. Gdyby jeszcze tylko tych pająków było o rząd wielkości więcej...
Statyw z wysięgnikiem, wersja organiczna.
Po opiciu, oplotkowaniu i obściskaniu, towarzystwo się rozeszło. Ja postanowiłam pojechać obejrzeć fontanny, bo woda i światło przyciągają mnie zawsze.
Uzbrojona w statyw równie profesjonalny jak aparat [bagażnik roweru i małpka, respectively] ćwiczyłam ustawienia i kadry.
Podoba mi się klimat.
Światełko w chodniku, mnóstwo takich tam było.
Zaparowały z gorąca, biedactwa.
Zameldowaliśmy się zatem Pod Rurą, mając wyjątkowa okazję zobaczenia Ani po cywilnemu.
Sukces został potraktowany odpowiednio poważnie.
Zapadły ciemności. Takie symboliczne. Pojawiły się światła, równie symboliczne. Wraz z nimi całkiem porządne już owady. Jakieś straszliwe ilości owych - ilości, bo rzecz była zdecydowanie niepoliczalna.
Dużo pająków, dużo sieci, dużo zjedzonych muszek: dzię-ku-je-my!
Ok 5 min po zapaleniu światła. Te pająki poza utkaniem sieci nie muszą nic robić. Jedzenie samo pcha się przed oczy i ustawia w kolejce. Gdyby jeszcze tylko tych pająków było o rząd wielkości więcej...
Statyw z wysięgnikiem, wersja organiczna.
Po opiciu, oplotkowaniu i obściskaniu, towarzystwo się rozeszło. Ja postanowiłam pojechać obejrzeć fontanny, bo woda i światło przyciągają mnie zawsze.
Uzbrojona w statyw równie profesjonalny jak aparat [bagażnik roweru i małpka, respectively] ćwiczyłam ustawienia i kadry.
Podoba mi się klimat.
Światełko w chodniku, mnóstwo takich tam było.
Zaparowały z gorąca, biedactwa.
- DST 16.00km
- Czas 00:50
- VAVG 19.20km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 lipca 2012
Leaf, paznokcie
Pierwszy raz ktoś się zajął moimi paznokciami ;) Koleżanka ćwiczy umiejętności i potrzebuje królików doświadczalnych. Przyszłam, załapałam się na końcówkę poprzedniej ofiary ćwiczebnej [D.] i pooglądałam.
Savil: Pachnie trochę... bejcowato.
L: Bo to jest taka jakby bejca.
S: Ja nie kładę bejcy na swoje paznokcie zazwyczaj...
L: Ja na swoje też nie kładę ^.^
D: XD
Przyjechałam do domu, zaczęło lać, wybiegłam się pomoczyć :)
A po powrocie oglądałam to:
- Ja chcę błyskawicę! - uparła się Savil.
- Powodzenia, zrobię co mogę. - obiecała Nikita.*
22 zdjęcia, różne ustawienia, na czuja, na ślepo i na "no, błyśnij teraz!". I wreszcie - udało się! Jestem szczęśliwa :)
Technicznie: 15s czasu naświetlania, losowe naciskanie spustu [a może teraz?], statyw z parapetu i paczki chusteczek. :) [plus obraza moralności, jeśli ktoś mnie widział wychylającą się przez okno... ^^']
* mój aparat, zwykła małpka.
Savil: Pachnie trochę... bejcowato.
L: Bo to jest taka jakby bejca.
S: Ja nie kładę bejcy na swoje paznokcie zazwyczaj...
L: Ja na swoje też nie kładę ^.^
D: XD
Przyjechałam do domu, zaczęło lać, wybiegłam się pomoczyć :)
A po powrocie oglądałam to:
- Ja chcę błyskawicę! - uparła się Savil.
- Powodzenia, zrobię co mogę. - obiecała Nikita.*
22 zdjęcia, różne ustawienia, na czuja, na ślepo i na "no, błyśnij teraz!". I wreszcie - udało się! Jestem szczęśliwa :)
Technicznie: 15s czasu naświetlania, losowe naciskanie spustu [a może teraz?], statyw z parapetu i paczki chusteczek. :) [plus obraza moralności, jeśli ktoś mnie widział wychylającą się przez okno... ^^']
* mój aparat, zwykła małpka.
- DST 8.00km
- Czas 00:26
- VAVG 18.46km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 lipca 2012
Kategoria zakupy
Reduta, blue
- DST 6.66km
- Czas 00:21
- VAVG 19.03km/h
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 lipca 2012
Kategoria dom
Rodzice
Gorąco. Za gorąco, żeby myśleć, żeby działać.
Dojechałam na ostatnich nogach, padłam i poleżałam, zanim byłam w stanie iść na obiad. Nie funkcjonuję w takich temperaturach, jestem jak Pratchettowski troll. Już mi starczy tego lata, może z powrotem być wiosna i do 27'C?
Obejrzałam sobie większość finału, wcześniej pomógłszy w dopieszczaniu licencjatu, talent literacki się przydał ;)
Finał był... kopaniem leżącego. Początkowo Hiszpania po prostu starała się ładnie, ale potem już tylko dobijała. Druga połowa była zabawna - zmiana -> gol. Ten czwarty to już naprawdę mogli sobie odpuścić. Albo żeby Włosi strzelili jakiegoś honorowego. Ale nie, Balotelliego cały czas pilnowało ze trzech. No fun ;)
W między czasie jeszcze przeszła burza z kilkoma nawrotami, ale skończyła się akurat przed moim wyjściem. Potem już tylko było chłodno i delikatnie mżyło - cudowna pogoda na ochłonięcie z upału i jazdę :)
Dojechałam na ostatnich nogach, padłam i poleżałam, zanim byłam w stanie iść na obiad. Nie funkcjonuję w takich temperaturach, jestem jak Pratchettowski troll. Już mi starczy tego lata, może z powrotem być wiosna i do 27'C?
Obejrzałam sobie większość finału, wcześniej pomógłszy w dopieszczaniu licencjatu, talent literacki się przydał ;)
Finał był... kopaniem leżącego. Początkowo Hiszpania po prostu starała się ładnie, ale potem już tylko dobijała. Druga połowa była zabawna - zmiana -> gol. Ten czwarty to już naprawdę mogli sobie odpuścić. Albo żeby Włosi strzelili jakiegoś honorowego. Ale nie, Balotelliego cały czas pilnowało ze trzech. No fun ;)
W między czasie jeszcze przeszła burza z kilkoma nawrotami, ale skończyła się akurat przed moim wyjściem. Potem już tylko było chłodno i delikatnie mżyło - cudowna pogoda na ochłonięcie z upału i jazdę :)
- DST 25.00km
- Czas 01:14
- VAVG 20.27km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Moja
- Aktywność Jazda na rowerze