Informacje

  • Wszystkie kilometry: 8003.74 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 18d 08h 07m
  • Prędkość średnia: 18.13 km/h
  • Suma w górę: 60 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Savil.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

dom

Dystans całkowity:2095.14 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:106:11
Średnia prędkość:19.61 km/h
Maksymalna prędkość:39.00 km/h
Liczba aktywności:77
Średnio na aktywność:27.21 km i 1h 23m
Więcej statystyk
Sobota, 8 września 2012 Kategoria dom, impreza

Rodzice, Vampi

Dzień pod znakiem bilardu, jabłek, ciasta z jabłkami i gotyku.

Pojechaliśmy do cioci po jabłka, bo wyjątkowo jej obrodziły i była chętna do podzielenia się. Jako, że planowaliśmy wracać z ładunkiem, to nie pojechaliśmy jak cywilizowani ludzie, tylko samochodem.
Ciocia zwykle częstuje nas jakimś ciastem, tym razem była to szarlotka. Chwalę Matkę Naturę za moją figurę i przemianę materii, bo znów objadłam się do granic akceptowanych towarzysko i znów mi to nie zaszkodzi na urodę :D

Potem rodzina zeszła na nudne tematy, więc uciekłyśmy z siostra na górę, pograć w bilard. Tak to jest, jak pasjonat sam projektował dom - na poddaszu mieści się stół bilardowy. Rzecz nie do zrobienia, zdaniem majstra i fachowców, ale wujek wiedział lepiej. To akurat częste. Projekt sprawdził się - i to już pewnie majstra zdziwiło ;)
Tak więc pograłyśmy sobie, z braku dorosłych mogąc grać na własnych, radosnych zasadach. Bawiłyśmy się świetnie.

Ja: O, masz ładny wózek.
Siostra: Tia, próbuję trafić w bilę.
Ja: Ale spójrz - białą w fioletową, fioletową w czerwoną i ją do łuzy.
Sis: Próbuję trafić białą w fioletową!
Co zabawne - zrobiła ten wózek ^.^
A co się naśmiałysmy i nakomentowałyśmy, to nasze. Czasami, przy niesprzyjającym układzie na stole, trzeba dokonywać cudów ekwilibrystyki, żeby złożyć się do strzału. Siostra prawie do Hogwartu się wybrała, przekładając ręce i nogi nad kijem tak, że w końcu dosiadała go jak miotłę :D


A wieczorem znów Vampiriada. Tym razem testowałam nowe połączenie krótkiej, obcisłej spódniczki z wysokimi obcasami. Kto nie widział, niech żałuje. ;) A kto widział - siałam spustoszenie w sercach i przyległościach, z naciskiem na przyległości ;)

O, kawałek mnie ;)


A tu nawet ja z przodu ;)


Dowiedziałam się wtedy co oznacza bycie konserwatystą obyczajowym. Otóż jest to bycie pół-kryptoliberałem i pół-hipokrytą ^.^ A niech jeszcze palnie jakąś głupotę... ;)
  • DST 30.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 września 2012 Kategoria dom

TPA, Ciołek, Rodzice

Najpierw drugi etap kolejnej rozmowy o pracę.
- Czy ma pani jeszcze jakieś pytania?
- Jeszcze jedno techniczne - czy jest tu gdzie parkować rower?
- ... Tak, na wewnętrznym dziedzińcu jest stojak, niektórzy dojeżdżają rowerami.
Dobra nasza, mogę tam pracować. Zobaczymy jeszcze, co oni na to ;)

Wstąpiłam jeszcze do Wola Parku, bo mieli w sklepie promocję i planowałam się zaopatrzyć w parę potrzebnych elementów garderoby osobistej.
A pod sklepem piękne przykłady jak nie parkować.
Dwa rowery po prawej są przypięte fatalną linką za jedno koło. Ale wygrywa rower po lewej - przypięty wyłącznie za koszyk na bagażniku. >.<
  • DST 27.50km
  • Czas 01:24
  • VAVG 19.64km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 3 września 2012 Kategoria dom, rowerowanie

Rodzice, rowerowanie

Wyprawa do rodziców tym razem w poniedziałek, bo weekend miałam zajęty.
Na kolację zrobiłyśmy z siostrą zapiekankę ryżową Babci Halinki - pyszna rzecz :)
Kiedy wyjeżdżałam [dobrze po 21], było chłodno, więc na koszulkę na ramiączkach założyłam moją nową [z wymiany] bluzę, świetną na takie warunki. I wiatr mi nieco powiewał po gołych łydkach.
A potem jak zwykle - przejechałam parę km, wyjechałam z niemal lasu do miasta i zrobiło się cieplej. I jeszcze cieplej i jeszcze... Na początku Połczyńskiej zdjęłam bluzę i zostałam w koszulce - było mi przyjemnie chłodno. Ciepła ja, chłodne ramiona - warunki akurat.
W domu sprawdziłam temperaturę - 17,5'C. Moja termika jest naprawdę wariacka ;)

Właściwie... pojeździłabym sobie jeszcze. Ale nie chce mi się. Ale bym pojeździła. Ale mi się nie chce.
Stanęło w końcu na tym, że bym sobie pojeździła.
Zmieniłam tylko koszulkę na bluzkę z krótkim rękawem i ruszyłam w miasto.
Poniedziałek wieczór [późny], a miast żyje! Na Starówce trochę ludzi, na Nowym Świecie i Krakowskim ludzie... Duch w narodzie nie ginie :)
A i rowerzystów całkiem sporo. Dobrze, że veturilo mają światełka włączone domyślnie cały czas, przynajmniej wszyscy świecą. Chociaż niestety widziałam też ciemny lud, jadący zupełnie głupio bez lampek. Jeśli kogoś za brak świateł ochrzaniła taka wysoka rowerzystka, to byłam to ja :) I uważam was za idiotów :)

I jak dobry Kopciuszek wróciłam do domu koło północy ;)
  • DST 40.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 sierpnia 2012 Kategoria dom

Rodzice

  • DST 25.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 19.74km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 sierpnia 2012 Kategoria dom

Rodzice

  • DST 25.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 19.48km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 sierpnia 2012 Kategoria rowerowanie, dom

Rodzice, NR i Perseidy

Cotygodniowa, obowiązkowa wizyta u rodziców, bo mamusia tęskni ;)
Staję na światłach, zrównuje się ze mną samochód. Błyszczący, czyściutki, czerwony garbus. Jak później zobaczyłam po rejestracji - zabytkowy. Wyglądał bardzo ładnie, więc uśmiechnęłam się na jego widok. Kierowca - starszy, siwy pan - wychylił się, uśmiechnął i uniósł kciuk. Od razu weselej się jechało :)

U rodziców przypadkiem weszłam na fb i zobaczyłam, że Nocny Rower urządza wycieczkę z polowaniem na Perseidy. Znam parę osób z NR i wiem, że jeżdżą daleko szybciej ode mnie. Ale cóż, zdecydowałam nagle. Pojadę na miejsce zbiórki, przywitam się i zapytam, a nuż przygarną ślimaka? ;) Może nie wypluję płuc, może nie zgubią mnie gdzieś po drodze.
Cóż, szczerze mówiąc, do obu rzeczy było blisko ;) Na szczęście dobrzy bogowie postawili na naszej drodze sporo czerwonych świateł, więc mogłam ich doganiać.

Przerwa na Wilsonie celem uzupełnienia zapasów na ognisko. Profesjonaliści jechali ze specjalnymi małymi plecaczkami rowerowymi, więc bułki wiozłam ja, w koszyku ;P


Rozgościliśmy się przy porzuconym ognisku [nie trzeba rozpalać!] i przystąpiliśmy do dzieła.


Nie do ogniskowego ani rowerowego dzieła, rzecz jasna, tylko do polowania na gwiazdy.
Czemu to wychodzi takie czerwone? A, zrobię zdjęcie na każdym ustawieniu i któreś wyjdzie.


Adrian zamiast gwiazd fotografował fotografów [powiedziała Savil, zamieszczająca zdjęcie Adriana fotografującego fotografów. Incepcja jakaś ;)



Gwiazdy. Jak już zmarzliśmy w krzakach przy statywach i poszliśmy do ogniska, to zaczęły spadać. Widziałam! :)


Rowerzyści w dobrych humorach. Poza tymi, którym wiatr nawiewał dym w oczy ;)


Krzew gorejący. Niestety spłonął, zanim uświadomiłam sobie, że robię zdjęcie z fleszem i go wyłączyłam.


Część zaczęła bardzo szybko marznąć i tylko tulili się do ogniska. Ja oczywiście przezornie wzięłam ze sobą ubrania - jeśli w mieście jest chłodno to w lesie będzie zimno. You don't say? No właśnie. Ciepła i zadowolona hasałam z aparatem, piekłam kiełbaski i nosiłam drewno. Jakieś dziwne było, ale płonęło ładnie, mimo, że mokre i liściaste.

Powrót w zdecydowanie mniejszej grupie, bo ludzie wykruszali się po trochu cały czas. Warszawa nocą ma swój urok - pusto, cała jezdnia moja :) Wróciłam zmęczona, najedzona i zadowolona :)
Jeśli NR-owcy nie mają dosyć mojego tempa, to jeszcze się do nich przyczepię ^.^
  • DST 62.70km
  • Czas 03:08
  • VAVG 20.01km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 sierpnia 2012 Kategoria dom

Rodzice

A gdzieżbym śmiała nie pojechać do rodziców w weekend, mamusia tęskni ;)

Z racji chwilowej niedostępności kuchni zmywamy w łazience. Opracowałam sobie już metodę - wannę wykładam matą antypoślizgową [żeby naczynia się nie obijały], siadam obok na stołku i zmywam słuchając radia. Chyba wszystkie kuchenne rzeczy poza odkurzaniem robię słuchając radia. Nudziłabym się bez tego.
Ach, no i śpiewam przy tym intensywnie, dlatego też zamykam drzwi, w ramach dbałości o uszy rodziny ;)

A przy zmywaniu i wcześniej, przy pieleniu chwastów [bleh!] potwierdziła się moja teoria - radio wszędzie odbiera lepiej niż w kuchni! Radio kuchenne, żeby nie było. Ziś.
  • DST 25.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 lipca 2012 Kategoria dom, Masa, zakupy

Dom, MPW, biedr

- Audiencja? Czekaj, to ręce rozłożę.


Spotkaliśmy się pod Muzeum Powstania Warszawskiego na Przedmasówce. Sama część oficjalna była krótka, za to potem zaczęły się pogawędki, zabawy, wygłupy i szkolenia.

Flagi z kibicujących zrobiły się kibicująco-patriotyczne. Euro-olimpiada-powstanie, to lepsze niż kosmetyki 3 w 1 ;)


Nasi tu byli! :)


Nie jestem jedyną maniaczką plecenia warkoczy - Ania też dorwała nieszczęśnika i upiększyła ;)



Ptaszydło. Siedziało sobie i ostentacyjnie nas ignorowało.


Radomska moda, czyli szykujemy się do drogi ;)

Dla niewtajemniczonych - radomska policja jakiś czas temu robiła akcję o bezpieczeństwie. Akcja polegała na podkreślaniu roli kamizelek odblaskowych i kasków wraz z demonstracją - założyli dzieciakowi kask tył na przód i zadowoleni. Pół rowerowej Polski się z nich śmiało ;)
  • DST 33.20km
  • Czas 01:40
  • VAVG 19.92km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 lipca 2012 Kategoria praca, dom

Interview, rodzice

  • DST 40.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 lipca 2012 Kategoria dom, Masa

Rodzice, Przedmasówka, Jojek

Pielenia truskawek ciąg dalszy, bleh!
  • DST 33.38km
  • Czas 01:40
  • VAVG 20.03km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl