Informacje

  • Wszystkie kilometry: 8003.74 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 18d 08h 07m
  • Prędkość średnia: 18.13 km/h
  • Suma w górę: 60 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Savil.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 15 sierpnia 2012

Wymiana, Plenerem w Przedwojnie

Odrobina darmowego raju, czyli ubrania, akcesoria i kosmetyki do wyboru.
8 dziewczyn, każda z torbą niepotrzebnych ciuchów i innych, zrzucamy to na kupki i buszujemy! Upolowałam kilka świetnych rzeczy ^.^

A wieczorem kino plenerowe w parku. Polska przedwojenna komedia romantyczna "Każdemu wolno kochać". Po filmie poszliśmy grupką nad Wisłę na plażę. Jako jednostka przewidująca wzięłam ze sobą ciepłe rzeczy, przewidując chłód idący od wody. Szedł całkiem raźno, wiec rzeczy się przydały.
Jedna z osób przyniosła piwo bezalkoholowe Bałtika, numer 0. Spróbowała i to był koniec jej z nim kontaktu, wykrzywiło ją ładnie. Potem próbowała je komuś wcisnąć. To było zabawne kółeczko: spróbować z ciekawości, skrzywić się, wypluć, podać dalej, zapętlić aż przejdzie przez prawie wszystkich. Nikt nie chciał ;)

Niestety statyw mi się trochę przekrzywił, ale czego wymagać od roweru zaparkowanego na plaży? Za długi czas naświetlania, pobawiłam się przyciemnianiem i wyszło mi takie coś.


Plenerem w Przedwojnie, ciąg dalszy. Zdjęć ludzi miłosiernie nie opublikuję :D


Tutaj już coś widać. Okazało się, że mimo nocy krótsze naświetlanie jest lepsze, bo obraz nie jest taki jasny. W sumie logiczne.
  • DST 30.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 Kategoria zakupy

Reduta

  • DST 5.00km
  • Czas 00:15
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 sierpnia 2012 Kategoria rowerowanie, dom

Rodzice, NR i Perseidy

Cotygodniowa, obowiązkowa wizyta u rodziców, bo mamusia tęskni ;)
Staję na światłach, zrównuje się ze mną samochód. Błyszczący, czyściutki, czerwony garbus. Jak później zobaczyłam po rejestracji - zabytkowy. Wyglądał bardzo ładnie, więc uśmiechnęłam się na jego widok. Kierowca - starszy, siwy pan - wychylił się, uśmiechnął i uniósł kciuk. Od razu weselej się jechało :)

U rodziców przypadkiem weszłam na fb i zobaczyłam, że Nocny Rower urządza wycieczkę z polowaniem na Perseidy. Znam parę osób z NR i wiem, że jeżdżą daleko szybciej ode mnie. Ale cóż, zdecydowałam nagle. Pojadę na miejsce zbiórki, przywitam się i zapytam, a nuż przygarną ślimaka? ;) Może nie wypluję płuc, może nie zgubią mnie gdzieś po drodze.
Cóż, szczerze mówiąc, do obu rzeczy było blisko ;) Na szczęście dobrzy bogowie postawili na naszej drodze sporo czerwonych świateł, więc mogłam ich doganiać.

Przerwa na Wilsonie celem uzupełnienia zapasów na ognisko. Profesjonaliści jechali ze specjalnymi małymi plecaczkami rowerowymi, więc bułki wiozłam ja, w koszyku ;P


Rozgościliśmy się przy porzuconym ognisku [nie trzeba rozpalać!] i przystąpiliśmy do dzieła.


Nie do ogniskowego ani rowerowego dzieła, rzecz jasna, tylko do polowania na gwiazdy.
Czemu to wychodzi takie czerwone? A, zrobię zdjęcie na każdym ustawieniu i któreś wyjdzie.


Adrian zamiast gwiazd fotografował fotografów [powiedziała Savil, zamieszczająca zdjęcie Adriana fotografującego fotografów. Incepcja jakaś ;)



Gwiazdy. Jak już zmarzliśmy w krzakach przy statywach i poszliśmy do ogniska, to zaczęły spadać. Widziałam! :)


Rowerzyści w dobrych humorach. Poza tymi, którym wiatr nawiewał dym w oczy ;)


Krzew gorejący. Niestety spłonął, zanim uświadomiłam sobie, że robię zdjęcie z fleszem i go wyłączyłam.


Część zaczęła bardzo szybko marznąć i tylko tulili się do ogniska. Ja oczywiście przezornie wzięłam ze sobą ubrania - jeśli w mieście jest chłodno to w lesie będzie zimno. You don't say? No właśnie. Ciepła i zadowolona hasałam z aparatem, piekłam kiełbaski i nosiłam drewno. Jakieś dziwne było, ale płonęło ładnie, mimo, że mokre i liściaste.

Powrót w zdecydowanie mniejszej grupie, bo ludzie wykruszali się po trochu cały czas. Warszawa nocą ma swój urok - pusto, cała jezdnia moja :) Wróciłam zmęczona, najedzona i zadowolona :)
Jeśli NR-owcy nie mają dosyć mojego tempa, to jeszcze się do nich przyczepię ^.^
  • DST 62.70km
  • Czas 03:08
  • VAVG 20.01km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 sierpnia 2012

ciocia Stachna

Rodzinna wizyta u cioci. Dojazd mocno kombinowany - rodzice ze swoich prac, a ja oczywiście rowerem.
Zjadłam ciasto, wypiłam herbatę, z miłym uśmiechem odpowiedziałam, że już nie rosnę [seriously, ten temat jest już tak rozpaczliwie nudny...] i wysłuchałam paru opowieści rodzinnych.
Pradziadek już nie miał ciekawszych rzeczy do roboty w wakacje, tylko jechać do ukochanego Zenonowa i całymi dniami obierać drzewa z liszek [bo pryskania nie uznawał]. Co kto lubi. Wielki profesor matematyki na co dzień. Miałam różne ciekawe przypadki w rodzinie ;)

Ciocia żyje w tym typie mieszkania, do którego mam niesamowity sentyment - stare, pełne dawnych mebli, książek, z drewnianą podłogą, okrągłą na rogach szafą trzydrzwiową i serwetkami na stoliku - znacie, pamiętacie takie mieszkania?
Moje wygląda inaczej, ale starą, śliczną szafę mam i planuję troszkę zmienić wystrój, żeby bardziej przypominało to, co mi się podoba.
Do starych łazienek nie mam takiej sympatii, pożółkła wanna może ulec przedawnieniu.
Ale salon ze starym regałem, z serwetkami z mereżką na stoliku, salon, który można pełnoprawnie nazwać bawialnią... kilka z tych elementów będę miała. :)
  • DST 10.60km
  • Czas 00:31
  • VAVG 20.52km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 sierpnia 2012

Soczewki

Jaki mój sklep z soczewkami jest mądry. Kiedy nie zamówiłam ich w czasie, gdy powinny były mi się skończyć poprzednie, po paru dniach wysłał mi sms w kodem rabatowym na ten i tylko ten dzień. I żadnymi innymi przypominajkami nie męczył.
No to zamówiłam, skoro tak ładnie się stara, faktycznie poprzednie się skończyły. :)

Postanowiłam pojechać do Reduty [tam miałam odbiór] inną trasą - omijając ścieżkę z kostki. Nowa trasa jest trochę dłuższa, ale wygodniejsza i spokojniejsza. Chyba będę nią jeździć.

Jechałam koło 17, żeby uciec przed artystycznym wyjcem. Śpiewa mi pod oknami jakieś nieszczęście, że niby koncert i przedstawienie.
Ani to grać nie umie, ani śpiewać, ani głośności wyregulować... Drze mi się pod oknem w konkurencji chyba dla tych młotów pneumatycznych z nocy. One przynajmniej naprawiały tory, a to coś? Ziś.
Ma ktoś na zbyciu zgniłe pomidory albo jajka? Rzucajcie, dobrzy ludzie. Źli też ;)
  • DST 6.40km
  • Czas 00:20
  • VAVG 19.20km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 sierpnia 2012 Kategoria praca, zakupy

WiP. Z Ochoty na Saską Kępę w 16 minut - me gusta!

43 km/h na moście Poniatowskiego. Na płaskim, bo pod górę 35 km/h. Jak ja lubię robić takie rzeczy w eleganckim [rozmowa o pracę] stroju :D
Do pędzących lycrowych rowerzystów publiczność już się przyzwyczaiła. Ale nie do dziewczyn w spódnicy ;)

Na Jerozolimskich jest buspas. Z racji korka na szczęście jechał na tyle wolno, że autobusy, widząc moją prędkość, jechały spokojnie za mną, bo zaraz i tak miały przystanek. [a w międzyczasie mogły się pogapić na moją zgrabną osobę ;)]

Z Ochoty na Saską Kępę w 16 minut - me gusta! :D <happy>

Fragment rozmowy:
- Czy ma pani jeszcze jakieś pytania?
- Może jeszcze jedno techniczne - czy można tu gdzieś zostawiać rower?
- O. Tak, mamy garaż, można do niego wjechać.

Podoba mi się, mogę tam pracować [jeśli mnie zechcą] ;)
  • DST 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 sierpnia 2012 Kategoria zakupy

Hebe i inne

Siostra mi poleciła Hebe jako sklep podobny do Rossmanna, ale z trochę innym asortymentem. Podobny, znaczy tanie kosmetyki, me gusta ;)
I rzeczywiście, rzecz się okazała całkiem miła, a ceny stosowne.
Sama jazda była miła, pogoda przyjemna, bezdeszczowa, bez upału... wiatr do przeżycia.
Pozwiedzałam sobie okolice metra Daszyńskiego - wielki chaos z zagubionymi pieszymi, rowerzystami i samochodami. O ile ci pierwsi i drudzy jakoś sobie radzą, o tyle pchać się tam samochodem jest zupełnie bez sensu - korki, objazdy i którędy na Grunwald?

A w międzyczasie natchnęło mnie i popełniłam artykuł na nasz blog Masowy :)
Pamięta wół, jak cielęciem był, czyli podróż sentymentalna.
  • DST 8.00km
  • Czas 00:23
  • VAVG 20.87km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 sierpnia 2012 Kategoria zakupy

Reduta

Ot, zakupy. Jeść trzeba. Damn food addiction! ;)
  • DST 5.00km
  • Czas 00:15
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 sierpnia 2012 Kategoria dom

Rodzice

A gdzieżbym śmiała nie pojechać do rodziców w weekend, mamusia tęskni ;)

Z racji chwilowej niedostępności kuchni zmywamy w łazience. Opracowałam sobie już metodę - wannę wykładam matą antypoślizgową [żeby naczynia się nie obijały], siadam obok na stołku i zmywam słuchając radia. Chyba wszystkie kuchenne rzeczy poza odkurzaniem robię słuchając radia. Nudziłabym się bez tego.
Ach, no i śpiewam przy tym intensywnie, dlatego też zamykam drzwi, w ramach dbałości o uszy rodziny ;)

A przy zmywaniu i wcześniej, przy pieleniu chwastów [bleh!] potwierdziła się moja teoria - radio wszędzie odbiera lepiej niż w kuchni! Radio kuchenne, żeby nie było. Ziś.
  • DST 25.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 sierpnia 2012 Kategoria Masa

Masa Powstańcza, Reduta, Jojek, Szczęśliwice

Zbiórka jak zwykle przez MPW. Regularnie przeżywają wtedy rowerowe oblężenie. Jednoślady oblepiają każdy wolny skrawek przestrzeni i barierki :)


A mówiłam, że wcale nie jestem taka duża i że chcę małą koszulkę. Ale nie, zostały tylko L i XL. Ja naprawdę miałam spodnie! Tylko krótkie ;)


Na szczęście koszulkę dało się dostosować do rozmiaru nosicielki i warunków atmosferycznych - jakoś tę Masę przetrwałam. Najbardziej uciążliwe było radio wiszące na szyi ;)


Poważni, skupieni i rozsądni rowerzyści przyjechali uczcić wydarzenie historyczne.


O, takim czymś ktoś jechał. Urocze, prawda? Pedał w charakterze nóżki i zielony łańcuch - ciekawe.


Dzikie zwierzęta na wybiegu ^.^ Wprowadzają się, jeszcze na kartonach siedzą.


Dwuosobowy rower, jeden rowerzysta i problemy ze sprawnością. Zachciało się udziwnień ;) A ile komentarzy się nasłuchał po drodze, jadąc sam! ;)


A przed startem - opalanie się na słoneczku i pełen relaks.


Starcie białych z pomarańczowymi, faza początkowa. Gospodarze nie tracą ducha, mimo ogromnej przewagi liczebnej przeciwników.
Bitwa pod Grunwaldem, wydanie rozszerzone, poprawione - obie strony stoją w cieniu ;)


Ta blondynka wyglądała trochę jak Caprica! *.* A i ciemnowłosa była śliczna. Za mundurem panny sznurem, ale co, kiedy panna jest jedna, a mundurowe dwie? Decyzje, decyzje... ;)


Rowery górą!


Po przejeździe pozujemy do wspólnego zdjęcia. Zabawa na dziś: znajdź Olafa ;)


Aga nudziła się po przejeździe, więc dobrała mi się do włosów :)


Po wszystkim pojechaliśmy zjeść coś u Jojka już mniejszą grupą. Do domu wracałam sama. Wyszło mi jakieś 30 km czy niewiele więcej - to już postanowiłam powłóczyć się po Ochocie i dokręcić do tych 40, zawsze to więcej :) I tak boli mnie spadek w statystyce przez lipcowy wyjazd. Trzeba kręcić!
  • DST 40.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 17.78km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl