Informacje

  • Wszystkie kilometry: 8003.74 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 18d 08h 07m
  • Prędkość średnia: 18.13 km/h
  • Suma w górę: 60 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Savil.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 6 maja 2013

Klękosiad - cylon cargo.

Moje plany majówkowe przeszły nagłą operację kręgosłupa, więc zamiast wyjechać na dalekie południe Polski wyjechałam na północ Warszawy ;)
Po takiej operacji nie wolno siadać ani stać, skakać, podnosić czegoś nad głowę i w ogóle nic nie wolno. W ramach wyjątku można oddychać. Po czterech tygodniach gojenia pozwolą mrugać ;)
[Edycja po komentarzu Szarlotki: to nie moja operacja kręgosłupa. Mój ma się dobrze i świeci, kiedy trzeba ;)]

Jeśli już siadać, to na klękosiadzie. Takie sobie ustrojstwo, wygląda jak brzmi.


Znalazłam ludzi sprzedających to w Warszawie [używany, więc tańszy] i pojechałam kupić. Pojechałam jak cywilizowany człowiek, czyli rowerem, planując powrót metrem. Bo to jednak nieporęczne, z Ursynowa na Żoliborz jest kawałek i w ogóle.

Sprawdziłam na mapie - gdzieś między metrem Ursynów a Stokłosy. Trasa była prosta: Mickiewicza, prosto, prosto, dalej prosto, w Wałbrzyską w lewo, w Rolną w prawo i szukamy numeru alei KEN.

Do Rolnej w prawo szło świetnie. Potem zaraz przy zakręcie zobaczyłam metro Służew - super! To gdzieś między nim a metrem Ursynów. Dobra nasza.
Zjechałam za DDR-kę i ekran akustyczny i szukam numeru. Nie zgadza się nawet ulica, dostaję jakąś boczną. Hum. Koniec języka za przewodnika i pytamy.
Lokalni każą jechać na południe, ze to gdzieś tam. Jadę gdzieś tam.

Dojeżdżam do takiej duuużej przecznicy. Pytam kolejnych ludzi. "A to gdzieś za rzeczką". Przejeżdżam przez rzeczkę, meandruję, tu ścieżka, tam chodnik, ówdzie pas zieleni, gdzie ja jestem? T_T

Przejeżdżam przez ściek udający rzeczkę, KENu wciąż niet. Dojeżdżam do stacji metro Ursynów. Ale jak to..? O, jest KEN! I znaki na metro Stokłosy. Zaaaraz...

Tak oto udało mi się strollować samą siebie. To między nie tymi stacjami miało być. Jedno i drugie na S, pomyliło mi się XD. Z niewielkimi już perturbacjami dotarłam do mieszkania sprzedającego pana i zakupiłam mebel.

Tu zaczęły się kolejne schody, dosłownie i w przenośni. Umieściłam rzecz na bagażniku, wsiadłam na rower i do stacji metra dojechałam powolutku i chodnikiem. Jedna ręka na kierownicy [dwa palce na hamulcu], druga trzyma klękosiad za nogę. Wyglądałam zapewne pokracznie :)

Stacja Ursynów na szczęście miała zjazd, nie tylko schody. Do zjazdu co prawda trzeba się było dostać drogą mocno okrężną, ale przecież nie będę tego wszystkiego niosła.

Chyba pierwszy raz korzystałam z windy w metrze. A poprzednio samym metrem jechałam jakoś w zeszłym roku. Chyba? Ludzie patrzyli na mnie dziwnie, ale odsuwali się grzecznie i robili miejsce :)

Po dojechaniu na powierzchnię wyjechałam dużo większą windą, z jakimś miłym i wesołym panem, z którym sobie podyskutowaliśmy kto dokąd jedzie "ja chcę na ziemię!". :)

Na szczęście dalsza droga prowadziła lekko w dół, dzięki czemu nie musiałam pedałować :) Pobrzękując i wydając inne dziwne odgłosy dojechałam wreszcie na miejsce.

Zdjęcia z klękosiadem niestety nie miałam jak zrobić, za to będzie dokumentacja z wiezienia statywów do mikrofonu następnego dnia :)
  • DST 17.50km
  • Czas 00:52
  • VAVG 20.19km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 maja 2013

Photo.bikestats - a cóż to za abominacja?! o.0

Co to ma być za różowe, urągające wszelkim normom i gustom, nieintuicyjne i absolutnie obrzydliwe nieślubne dziecko Pudelka i Hello Kitty?
To jest nasze własne PhBS? Jak się robi starą wersję? T_T

Ej, ale naprawdę, ja nawet nie widzę opcji "moje zdjęcia"...
Kto na to pozwolił, kto się do tego przyznaje, cóż to za patafian kompletny to zrobił? o.0
  • DST 18.00km
  • Czas 00:54
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 maja 2013 Kategoria zakupy

Parking pod Arkadią

Tak mi Czarny ten parking rowerowy zareklamował, że postanowiłam sprawdzić. Zwłaszcza, że deszcz padał i perspektywa zostawienia roweru na owym nie wydawała mi się kusząca. Rowerowi również nie.

Wjechanie na parking było stosunkowo proste - jechałam od JP2, po Arkadyjskiej stronie. Była zawrotka, był zjazd, wjechałam sobie na parking. Tiaaa...
Koniec żartów panowie, zaczynają się schody. Nie prawdziwe, na szczęście [progi zwalniające owszem, ale nie po to jestem rowerem, żeby jechać przez próg].

Gdzie ten parking? Czarny mówił, że pod wejściem do Carrefoura. Ale gdzie to wejście? Nie mam problemów z orientacją w terenie [północ, południe, gdzie dom i tak dalej], ale kiedy nie widzę nieba, a miejsce zwiedzam po raz pierwszy, sprawy się komplikują. Takoż i skomplikowały się tym razem.

Koniec języka za przewodnika, zdybałam jakiegoś ochroniarza i wypytałam. Powiedział, że na strzeżonym parkingu, prosto i w lewo. Na szczęście strzałki na strzeżony były. Dojechałam na ów, rozejrzałam się, znalazłam budkę ochrony i koło niej stojaki, wreszcie! Wyrwikółka niestety, ale zawsze. Podbiegłam do czegoś w stylu prześwitu, wyjrzeć na świat i zorientować podziemia. Okazało się, że miejsce wychodzi na yyy... przedłużenie Inflanckiej na północ? I jest blisko wjazdu. Pokrzepiona tym faktem i zapamiętawszy współrzędne [D28] poszłam po inspiracje na obiad.

I to była ta prosta część, razem z zakupami. Potem mianowicie trzeba się było wydostać.
Jak w dowcipie:
- No, to połowę drogi mamy za sobą.
- Połowę?! Przyjechaliśmy do Warszawy ze Szczecina!
- Ale jeszcze nie zaparkowaliśmy.

O ile z parkowaniem problemów nie mam, o tyle przyznaję uczciwie, wyjechanie z parkingu podziemnego w Arkadii mnie przerosło. Po chwili krążenia po tabliczkach [wyjazd prosto, w lewo, w prawo, prosto, w prawo, ojej, chyba już tu byłaś, to teraz w lewo...] znalazłam coś o nazwie "wyjazd" prowadzące podejrzaną nawierzchnią w dół. Ale ja w górę chcę, na ziemię!

Pokrążyłam jeszcze trochę, niczego sensowniejszego nie znalazłam i trafiłam w okolice pierwszego wjazdu. Dobra nasza, rozpoznany teren! Poczekałam aż samochody się skończą i jak ostatnia lama uciekłam tamtędy. Przynajmniej deszcz już się wypadał. :)

Jeśli ktoś ma jakieś dobre rady z serii "wyjazd z parkingu Arkadii dla opornych", chętnie przyjmę ;)
  • DST 7.00km
  • Czas 00:21
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 maja 2013

Pogoda się zbiesiła

  • DST 18.00km
  • Czas 00:54
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 maja 2013 Kategoria zakupy

Kalambury supermarketowe

Zakupy w Arkadii. Miało padać, ale udało mi się wstrzelić w bezdeszczowe okienko.
Przyjechałam zaparkowałam [starając się pod dachem na wypadek zapowiadanego deszczu] i weszłam, udając się od razu w kierunku sklepu.

A tu podjeżdża do mnie postać na segway'u i w kasku. Czarny, za ochronę robi. Obśmiałam wyposażenie, poplotkowaliśmy trochę i udałam się na zakupy. :)
W ramach owego plotkowania poinformował mnie o strzeżonym, podziemnym parkingu rowerowym. Postanowiłam zatem wypróbować go następnym razem.

W dziale kosmetycznym jakaś Azjatka [ale całkiem wysoka] łamanym nie-wiadomo-jakim pytała mnie, czy to, co trzyma w ręku, to szampon i jaki? Po polsku nie, po angielsku nie...
Wytłumaczyłam jej na migi, że to akurat żel do ciała, po czym znalazłam taki szampon, jakiego potrzebowała.

Dziesięcioletnia wprawa w kalamburach przydała się w życiu :D

Niestety deszcz się odwlókł, ale nie uciekł i powitał mnie serdecznie przy wyjściu. Peleryna na grzbiet, duża siatka Carrefourowa na koszyk, z przodu pelerynę zarzucić na koszyk i przyczepić klipsem biurowym... Dojechałam prawie sucha, koszyk suchy w całości :)



Dzisiejsze święto bardzo mi się podoba, jest bliskie mojej pragmatycznej naturze.
"Weźmy wprowadźmy jakieś święto między 1 a 3 maja, bo i tak nikt flagi nie zdejmuje, a formalnie trzeba." :D

  • DST 6.00km
  • Czas 00:18
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 kwietnia 2013

Beltaine

Okazuje się, że Hipek wcale nie jest hipopotamowaty. Po pierwszym rozczarowaniu uznałam, że to w sumie lepiej ;)
  • DST 14.00km
  • Czas 00:42
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 kwietnia 2013

BHP...

BHP? To jakaś lokalna waluta? Bo po co komu zabezpieczenie, ten budynek ma tylko 7 pięter...

BHP? To jakaś lokalna waluta? © Savil
  • DST 28.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 kwietnia 2013 Kategoria wwsi

Sezon remontów ludzi

Coś się ludzie sypią ostatnio. Ledwo jedną osobę mi odremontowano, to kolejna poszła na poprawę rusztowania. Odwiedzam zatem w szpitalu.

A że "prawdziwy mężczyzna" lwa się nie boi, za to umiera na katar ;), to prowadzimy rozmowę:
- Jak tam pączki na drzewach, są?
Ja: Tak, nawet już liście miejscami!
- Chciałbym to wreszcie zobaczyć.
Ja: ...jesteś tu trzeci dzień.

XD
  • DST 28.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 kwietnia 2013 Kategoria wwsi

Nie płacz, kiedy odjadę

Nie płacz, kiedy odjadę © Savil
  • DST 28.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 kwietnia 2013 Kategoria Masa

WMK

  • DST 36.50km
  • Czas 02:00
  • VAVG 18.25km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl