Informacje

  • Wszystkie kilometry: 8003.74 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 18d 08h 07m
  • Prędkość średnia: 18.13 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Savil.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 9 czerwca 2013 Kategoria Masa

Święto Cykliczne - długie, dużo zdjęć ;)

Zebraliśmy się na Zamkowym. Pogoda dopisywała, słoneczko świeciło, ptaszki śpiewały... a przynajmniej gruchały.

Uczestnicy mieli bardzo zróżnicowaną liczbę lat, także bardzo mało.



Ten rower wraz z właścicielem jest widywany od dawna. Nie mam pojęcia, czy dekoracje się zmieniają ^^'



Wiek emerytalny? Wreszcie mam czas na rower!




Niektóre rowery miały wspomaganie kierownicy ;)



Zaszczyt nas wielki kopnął, a konkretniej ambasador. Znaczy ambasador nie kopał nas osobiście, tylko przyjechał. Zabrał córki w cargobike'u i zacieśniał stosunki polsko-duńskie.
Raffi mu się chwali, że ma taaaaki rower ;)



Ambasadorówny musiały zatkać uszy, bo jechały tuż za rikszą. To kiepskie akustycznie miejsce, stamtąd wydobywa się muzyka, u źródła jeszcze głośna



Wesoły ambasador, wesołe córki, pogoda piękna, można się polansować z okularami przeciwsłonecznymi.



Gdzie jest Waldo czyli znajdź Savil ;)



W przyczepce jak widać wygodnie się śpi.



Pogoda niestety uznała, że skoro już wyruszyliśmy, to starczy tych uprzejmości.
Leje! Tłum Masowiczów rozpierzchł się pod najbliższe zadaszenia i zaczął ubierać.



Płyniemy dzielnie, mimo niesprzyjających warunków.



Like a sir.




Mina Raffiego: No dobrze, jednak kierownica nad siodełkiem to czasaaaaami dobry pomysł...



Znów można znaleźć Savil, tym razem nie stoję na widoku, tylko ukryłam się przemyślnie ;)



A tak należy się w całości chronić przed deszczem od góry.



Parasole, peleryny... Ludzie obejrzeli prognozę pogody i wyciągnęli wnioski.




Ambasador dzielnie moknie.



Royal Danish Embassy



Dojechaliśmy, dopłynęliśmy? Dotarliśmy wreszcie w każdym razie. Nawet na chwilę przestało padać... Rozgościliśmy się na pikniku pod urzędem. Można było skorzystać z porad serwisu Milou [sponsorował, to zareklamuję, niech mu będzie i niech sponsoruje dalej ;)], obejrzeć ofertę sklepów, porozmawiać o sprawach urzędowych, wziąć udział w pokazie i ćwiczeniach pierwszej pomocy, oraz dostać picie. Urząd był tak miły, że przygotował dla uczestników wspomniane picie. Niestety nie wykazał się prekognicją i picie było zimne, z lodem :/

Tradycja nakazuje po dojechaniu podać liczbę uczestników. Było nas 666! W świetle tej informacji nie dziwi, że ktoś z góry w nas piorunami walił... Thor był zły czy Zeus? ;)
W ramach odtrutki poprosiłam Apolla i Amaterasu o trochę słońca... I później się okaże, co dostałam. XD

[mokre] rowery górą!



A tak, drodzy państwo, zabezpieczamy się przed podwiewaniem nam peleryny przy jeździe w deszczu. Zwykły klips biurowy.



Peleryna ma jeszcze jedną zaletę - jest przebieralnią. Można bez strat w moralności publicznej założyć rajstopy pod spódnicę, kiedy się zmarznie :)

Pokaz cięcia zabezpieczeń, cieszący się nieodmiennie żywym [choć wtedy mokrym] zainteresowaniem.
Proszę państwa, oto nożyce!



Jeszcze całe... Muahahaha.



Zabezpieczenia przechodziły test cięcia najpierw przez delikatną niewiastę, potem przez silnego chłopa.



Szczęśliwi złodzieje ;)



Idealna antyreklama wygląda zaś tak:



Kryptonite się nie dał przeciąć. Chciałby mi ktoś od nich zapłacić za reklamę? ;) Nie zapłacił, więc dodam, że łańcuch waży ze 3-4 kg co najmniej i jest dużo droższy od równie dobrego u-locka.



Picard!



Są tam jeszcze?



Drużyna RR [ratownicy rowerowi] urządziła pokaz i warsztaty pierwszej pomocy. To zawsze się przyda.



Próba powrotu. Tak to jest, kiedy jezdnię zadeklaruje się jako zmienną typu float ;)



Wracam ja po imprezie opatulona od stóp kolan do głów.
Leje. Ostro leje. Jadę. Dzielnie jadę.
Metro zalane, wiele ulic zalanych, miasto pływa. Taaaakie korki się porobiły.



Wyglądało, jakby miało lać przez 40 dni i 40 nocy.
A potem nagle zaczęło się przejaśniać na horyzoncie. I słoneczko wyszło. Tam. Na mnie leje, a tam świeci. Owszem, chciałam słońca, ale nad sobą!

Deszcz pada, słońce świeci, baba jaga masło kleci.
Taki wierszyk mówiła moja babcia przy takiej pogodzie, zawsze mi się przypomina :)

Na ostatnim kilometrze przestało padać i ostatnie pół przejechałam w pięknym słońcu >.<


Aparat niby miałam, ale najpierw nie zdążyłam zrobić zdjęć, a potem z racji deszczu owinęłam go w siatkę foliową i schowałam bezpiecznie. Zdjęcia robili inni ludzie: Trawers, Ewa Pia, Darek Chaci, Olek Buczyński i Michał Orlik.
  • DST 26.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 13.00km/h
  • Sprzęt Moja
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Ejże, co to za przestoje?!
Hipek
- 21:38 środa, 26 czerwca 2013 | linkuj
A jednak nie, Twój koszyczek przecież jest głębszy. xD
Jezdeś za przystankiem, po prawej od niego, stoisz samotnie przy rowerze. :)

Coraz więcej nam pokazujesz. ;)
mors
- 21:25 sobota, 22 czerwca 2013 | linkuj
Ja oczywiście skupiłem się na odnajdywaniu Savil. ;)

Przy drugiej zagadce: jedziesz za radiowozem, to dość łatwe, nawet przed lekturą kolejnych zdjęć.
A przy pierwszej zagadce: jedziesz 89 metrów od fotografa, w samym środku, w żółtej kamizelce odblaskowej. :>
A poznałem Cię po koszyczku z przodu. ^^
mors
- 21:20 sobota, 22 czerwca 2013 | linkuj
Ciekawe, czy te wszystkie blachy w Vectorze to kwestia aerodynamiki, czy stylówy.
bestiaheniu
- 12:17 poniedziałek, 17 czerwca 2013 | linkuj
Ani Thor, ani Zeus. Na słowiańszczyźnie piorunami włada Perun. ;)
romulus83
- 15:41 czwartek, 13 czerwca 2013 | linkuj
Jeszcze Holender, też kiedyś z nami jechał. Był sympatyczny i uśmiechnięty, w przeciwieństwie do ponurego ochroniarza ;)
Savil
- 15:18 wtorek, 11 czerwca 2013 | linkuj
Duńczyk jest chyba drugim po Amerykaninie ambasadorem jawnie korzystający z roweru.
oelka
- 01:04 wtorek, 11 czerwca 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ewacz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl